Unijny plan cięcia emisji CO2 o 55 proc. będzie się wiązać z radykalnymi zmianami w wielu dziedzinach gospodarki. Nie ominie transportu i będzie oznaczać jedno: koniec produkcji silników spalinowych
Green-news.pl dotarł do projektu unijnego rozporządzenia w sprawie rozwoju infrastruktury paliw alternatywnych. Dokument jest konsekwencją przyjętego w grudniu 2019 roku Europejskiego Zielonego Ładu. Mobilność przynosi Europie wiele korzyści społeczno-gospodarczych. Nie pozostaje jednak obojętna dla środowiska. Dlatego władze unijne chcą radykalnie ograniczyć emisje z transportu przyjmując nowe regulacje. Czy to oznacza, że niebawem pożegnamy się z napędami konwencjonalnymi? Wszystko na to wskazuje. Na razie jednak jest to propozycja.
Przeczytaj też: Paryż chce oddychać czystym powietrzem, uratuje je strefa czystego transportu
Kraje członkowskie były zobligowane przez dyrektywę z 2014 roku do tego, by tworzyć krajowe ramy polityki rozwoju infrastruktury paliw alternatywnych i realizować ambicje klimatyczne w transporcie. Z perspektywy czasu wyraźnie widać, że to rozwiązanie nie zdaje egzaminu. Aby osiągnąć wspólny, unijny cel, potrzebne są jednolite ramy prawne. Stąd działania Komisji Europejskiej, by ujednolicić termin, w którym w całej UE zakończy się możliwość sprzedawania nowych samochodów spalinowych. Według obecnej propozycji tym terminem będzie 2035 rok. Pozwoli to zredukować do zera emisje z transportu.
Proponowane regulacje przewidują, że na etapie przejściowym, czyli do 2030 roku, poziom emisji generowanych przez auta dostawcze i osobowe spadnie o 65 proc. Osiagniecie tego celu przy jednoczesnym utrzymywaniu produkcji samochodów spalinowych będzie dla koncernów motoryzacyjnych bardzo trudne.
Przeczytaj też: Czy autobusy gazowe są ekologiczne?
Jeśli projekt rozporządzenia wejdzie w życie, oznacza to przede wszystkim szybki rozwój infrastruktury do ładowania. Unijni urzędnicy dostrzegli niewystarczającą dynamikę jej rozwoju. Trudno wymagać od kierowców zainteresowania rozwijaną technologią bateryjną i napędem elektrycznym, jeśli nie mają zapewnionego dostępu do stacji ładowania. Dlatego rozporządzenie w sprawie paliw alternatywnych będzie nakładało na państwa członkowskie obowiązek zapewnienia punktów ładowania elektrycznego co 60 kilometrów przy większości autostrad. Mają się też pojawić punkty tankowania wodoru – maksymalnie co 150 kilometrów. Proponowane przepisy zakładają też konieczność rozbudowy infrastruktury w miastach i umożliwienie ładowania aut tam, gdzie kierowcy mieszkają. Propozycja zawiera też zwiększenie udziału OZE w europejskim systemie elektroenergetycznym. Z perspektywy rozwoju elektromobilności bardzo dobra wiadomość. O tym, jak rozwija się infrastruktura ładowania e-aut, w Polsce pisałam przy okazji otwarcia tysięcznej lokalizacji stacji publicznej.
Przeczytaj też: Ikea, Volvo i Uber chcą zakazu sprzedaży silników spalinowych w UE
Nowe regulacje nie są aż tak dużym zaskoczeniem. W ostatnich tygodniach kilka europejskich koncernów wskazywało na konieczność określenia sztywnych ram w zakresie elektryfikacji transportu. Utrzymywanie dwóch linii produkcyjnych, z różnymi napędami i inwestowanie w ich rozwój byłoby dużym wyzwaniem finansowym dla koncernów. Deklaracje dotyczące sprzedaży jedynie elektrycznych aut w UE złożyły już Volkswagen i Ford. BMW, Daimler i Stellantis zapowiadają powiększanie floty elektrycznych aut w portfolio w najbliższych latach.
Przeczytaj też: W Zielonej Górze powstaje Europejskie Centrum Elektromobilności
Co najważniejsze, regulacje redukcyjne mają obejmować nie tylko samochody. W dokumencie jest też mowa o lotnictwie, statkach czy pojazdach ciężkich. Autorzy projektu rozporządzenia nie pomijają pojazdów wykorzystujących wodór. Przewidują, że technologie niskoemisyjne będą powszechnie dostępne w wielu sektorach około roku 2030. Jako paliwa ograniczające emisję w statkach powietrznych i wodnych wymienia się paliwa syntetyczne oraz metanol.
Wykorzystywane w transporcie ciężkim gaz LNG będzie musiał być zastępowany bio-LNG lub innymi e-paliwami.
Niebawem przekonamy się, jaki kształt będzie miało rozporządzenie. Być może ze względu na planowane zmiany w prawie unijnym polskie władze zwlekają z nowelizacją ustawy o elektromobilności i paliwach alternatywnych. Po przeprowadzonych w 2020 roku konsultacjach publicznych dokument trafił dopiero w tym roku do komisji prawniczej i jego wersja znacząco różni się od wypracowanej z zaangażowanymi w proces konsultacji organizacjami. Część zmian uwzględnia postulaty zawarte w propozycji regulacyjnych, do których dotarliśmy.
Więcej o propozycjach unijnych zawartych w pakiecie Fit for 55 przeczytasz tutaj.