Budżet programu „Mój prąd” to 1 miliard złotych. Wystarczy na dopłaty dla nawet 200 tys. osób
Polska administracja po kilku latach blokowania rozwoju odnawialnych źródeł energii ostatnio zmieniła kierunek i zapowiada kolejne udogodnienia dla osób fizycznych chcących inwestować np. we własne panele słoneczne przy domu. – To dobre dla polskiego biznesu, gospodarstw domowych i środowiska. Program „Mój prąd” pozwoli nam również zrealizować zobowiązania klimatyczne wobec Unii Europejskiej – powiedział premier Mateusz Morawiecki podczas konferencji, na której zaprezentowano zasady programu.
„Mój prąd” jest przeznaczony dla osób indywidualnych. Dofinansowywane będą instalacje o mocy od 2 do 10 kilowatów. Pieniędzy starczy dla około 200 tys. osób. Dla porównania dzisiaj mamy w Polsce około 65 tys. przydomowych instalacji słonecznych. Dopłata może wynieść maksymalnie 50 proc. kosztów montażu instalacji fotowoltaicznej w gospodarstwie domowym, nie więcej jednak niż 5 tys. zł.
Ministerstwa środowiska i energii, które są autorami programu, zapowiadają również maksymalne uproszczenie ścieżki ubiegania się o dotację. Nabór wniosków będzie trwał do wyczerpania środków. Inwestycja nie może być zakończona przed ogłoszeniem konkursu, ale musi być gotowa w dniu złożenia wniosku o dofinansowanie.
Budżet programu w wysokości 1 mld zł to pieniądze z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gopodarki Wodnej. – Dzięki realizacji programu ilość energii wyprodukowanej ze wszystkich instalacji wyniesie ok. 1 TWh (niewiele ponad 0,5 proc. energii produkowanej rocznie w Polsce). W ten sposób unikniemy emisji 600-800 tys. ton CO2 rocznie – ocenia Henryk Kowalczyk, minister środowiska.
Przypomnijmy, w ostatni piątek Sejm przyjął nowelizację ustawy o OZE, dzięki której bardziej realne jest przeprowadzenie w końcówce 2019 r. kolejnych aukcji dla źródeł odnawialnych. Ministerstwo Energii liczy, że dzięki nim uda się zrealizować 15-proc. cel OZE na 2020 r. Za obecnego rządu osiągnięcie tego pułapu stanęło pod znakiem zapytania, m.in. ze względu na potężne spowolnienie w rozwoju energetyki wiatrowej.
Przyjęte przez Sejm przepisy oznaczają również rozszerzenie definicji prosumenta – czyli podmiotu będącego jednocześnie odbiorcą energii z sieci, jak i jej producentem – na małe i średnie firmy. To spore udogodnienie dla przedsiębiorstw chcących zmniejszyć rachunki za energię dzięki własnym instalacjom słonecznym. Również banki szykują coraz więcej produktów pomagających osobom fizycznym i firmom inwestować w lokalne źródła energii.