Ostatnie działania francuskiego rządu wyraźnie pokazują, że kraj poważnie podchodzi do przeciwdziałania zmianom klimatu. Tamtejszy minister finansów zapowiedział, że Francja, podobnie jak kilka innych wiodących gospodarek UE, wstrzyma publiczne wsparcie eksportowe dla projektów związanych z paliwami kopalnymi. Okazało się też, że nad Sekwaną likwidowane będą krótkie połączenia lotnicze. Z kolei parlamentarzyści zasiadający w Zgromadzeniu Narodowym dali też zielone światło innemu projektowi: finansowemu wsparciu dla kierowców, którzy chcą się przesiąść na rowery.

Przeczytaj też: Burger King poszerza bezmięsną ofertę

Sprawa nie jest jeszcze przesądzona, ale prace nad nowymi przepisami już się rozpoczęły, o czym informuje Agencja Reutera. Projekt ustawy zakłada, że właściciel starego samochodu uzyska możliwość jego zezłomowania oraz dopłatę do roweru elektrycznego. Wyniesie ona 2,5 tys. euro, czyli równowartość około 11,4 tys. zł.

Francuzi nie wpadli na ten pomysł jako pierwsi, podobne inicjatywy powstawały już w innych europejskich krajach. Zazwyczaj okazywało się, że mieszkańcy chętnie przesiadają się z samochodu na rower. Powinni mieć to na uwadze nasi politycy, którzy chcą przeznaczyć miliardy zł na autobusy i samochody. Przykłady zachodnich miast pokazują, że przy odpowiednich zachętach rowery szybko zyskują na popularności, z korzyścią dla wszystkich.

Przeczytaj też: Największy inwestor świata wyda miliardy na zielone projekty

Jeżeli zależy nam na szybkiej i znaczącej redukcji emisji, należy brać pod uwagę rowery w projektach transformacji transportu. Są tańsze, bardziej dostępne, nie wymagają aż tak dużej ingerencji w miejską infrastrukturę, jak ma to miejsce w przypadku samochodów elektrycznych. Do tego dochodzi czynnik zdrowotny. Nie powinno zatem dziwić, że miejscy aktywiści chcą odzyskiwać przestrzeń dla pieszych i rowerzystów. W tej kwestii Francuzi też mają osiągnięcia: władze Paryża zamierzają zlikwidować 140 tys. miejsc parkingowych.