Hong Guang Mini EV to nowa konstrukcja, która szybko zyskuje na popularności. Nie oferuje wygód, ale pod względem ceny jest bezkonkurencyjna
Co hamuje rozwój elektromobilności, zwłaszcza w Polsce? Odpowiedzi jest wiele, ale za najważniejszą należy uznać ceny: pojazdy elektryczne są po prostu za drogie na nasze kieszenie. Nie wytrzymują konkurencji cenowej w zestawieniu z modelami wyposażonymi w silnik spalinowy. Można zakładać, że wyglądałoby to inaczej, gdyby do sprzedaży trafiły naprawdę tanie auta. Ciekawym przykładem z Chin jest Hong Guang Mini EV. Maszyna kosztuje w przeliczeniu kilkanaście tysięcy złotych.
Przeczytaj też: W Polsce rusza rekordowa inwestycja w baterie
Hong Guang Mini EV to dzieło SAIC-GM-Wuling (zwanej lokalnie Wuling), za którą stoją SAIC Motor (kontrolowany przez państwo gigant chińskiej motoryzacji) oraz General Motors. Auto powstało w krótkim czasie i szybko zaczęło podbijać rodzimy rynek. BBC podaje, że w styczniu sprzedano blisko 25,8 tys. sztuk tego modelu. Dla porównania popularna w Chinach Tesla Model 3 trafiła w tym czasie do ponad 13,8 tys. klientów.
Oba pojazdy są produkowane w Chinach i popularne, ale na tym podobieństwa właściwie się kończą. Za samochód z logo Tesli trzeba zapłacić około 40 tys. dolarów. Tymczasem chiński maluch kosztuje 4,5 tys. dolarów. W wersji „ekstra” cena przekracza 5 tys. dolarów. W przeliczeniu na złotówki, za wariant standardowy trzeba dzisiaj zapłacić około 16,5 tys. zł. Warto przypomnieć, że w pierwszej turze dopłat do samochodów elektrycznych, osoby fizyczne mogły w Polsce uzyskać do 18 750 zł wsparcia (mimo to program zakończył się klapą).
Przeczytaj też: Starbucks i EcoBean wyprodukują słomki z fusów kawowych
Na co może liczyć chiński klient za te pieniądze? Auto o długości 2,9 m może pomieścić cztery osoby. Aby móc używać bagażnika, konieczne jest złożenie tylnej kanapy. Wersja z mniejszą pojemnością akumulatora ma zapewniać do 120 km zasięgu, model z bardziej pojemną baterią pozwoli przejechać do 170 km. Prędkość maksymalna wynosi 100 km/h. Trudno porównywać te dane z osiągami Tesli, której pojazdy wywołują zazdrość nawet u producentów luksusowych samochodów. Na pierwszy plan wciąż wysuwa się jednak cena.
Producent zamierza ruszyć ze sprzedażą Hong Guang Mini EV na podbój świata. Łatwo sobie wyobrazić, że w innych krajach azjatyckich propozycja będzie się cieszyć zainteresowaniem. Co ciekawe, w grę wchodzi też wprowadzenie go na rynek europejski, czym miałby się zająć łotewski Dartz. Ta wersja musiałaby jednak spełniać dodatkowe wymogi, które podniosłyby cenę do około 10 tys. euro, czyli około 45 tys. zł.
Przeczytaj też: Shell ma już za sobą szczyt produkcji ropy
Krytycy stwierdzą oczywiście, że Hong Guang Mini EV to kiepska opcja dla rodziny, która często jeździ na wycieczki albo dla osób podróżujących sporo po kraju w celach służbowych. To prawda. Ale auto tego typu znajdzie zastosowanie w wielu innych przypadkach. Wystarczy wspomnieć dowóz żywności, miejskie wypożyczalnie albo skupić się na potrzebach osób, które przemieszczają się głównie z domu do pracy i z powrotem. W takich przypadkach duża prędkość maksymalna czy pojemność bagażnika nie mają większego znaczenia.
Europie potrzebne są elektryczne maluchy w niskiej cenie. Jeśli nie od Chińczyków, to z fabryk rodzimych producentów – jakiś czas temu pojawiły się plotki o takiej maszynie z logo Volkswagena. Być może w tym kierunku powinna była pójść Izera? Wydaje się mało prawdopodobne, by pojazd ten, o ile powstanie, przewyższał konkurencję w zakresie osiągów czy innowacji. Szansy należy upatrywać właśnie w cenie.
Źródło: BBC