Bezemisyjny pojazd powinien pełnić rolę wizytówki technologii wodorowych jako czystych i niezawodnych
Fani motoryzacji od kilku dni śledzą doniesienia z Arabii Saudyjskiej, gdzie trwają zmagania kierowców w Rajdzie Dakar, kiedyś Paryż-Dakar. Impreza, która pierwotnie organizowana była w Europie i Afryce, a potem w Ameryce Południowej, trafiła na Półwysep Arabski. I będzie się tam zmieniać w zielonym kierunku, a ekipy będą przesiadać się do coraz bardziej ekologicznych maszyn. Już w przyszłym roku na pustynne bezdroża wyjedzie wodorowa ciężarówka.
Przeczytaj też: Pierwszy salon Tesli w Polsce już otwarty
Pojazd z ogniwami wodorowymi zamierza w przyszłym roku wysłać na słynny rajd francuska firma Gaussin. To rozwijający się od dekad producent sprzętu m.in. dla portów i lotnisk. Na swoim koncie ma już maszyny zasilane wodorem, ale najwyraźniej chce przekonać świat, a zwłaszcza potencjalnych partnerów biznesowych, że samochody zasilane tym paliwem zasługują na znacznie większą uwagę i mogą stanowić przyszłość – zwłaszcza w zastosowaniach przemysłowych.
W obecnej edycji wyścigu Gaussin bierze udział, ale nie samodzielnie – jest partnerem szwajcarskiego zespołu Rebellion. Dla Francuzów jest to szansa na zdobycie odpowiedniego doświadczenia, zrozumienie specyfiki rajdu. Pozyskana wiedza przyda się przy projektowaniu i budowie wodorowej ciężarówki. Firma zakłada, że nie będzie to jednorazowy eksperyment i planuje kilkukrotnie wystartować w Dakarze zeroemisyjnym pojazdem.
Przeczytaj też: Polska strategia wodorowa sprawi, że przejdziemy od słów do czynów?
Wykorzystanie wodoru jako paliwa dla ciężarówek nie jest oczywiście nowym pomysłem. W serwisie green-news.pl możesz już przeczytać np. o pojeździe ważącym aż 290 ton. Opracowują go firmy Anglo American, koncern energetyczny Engie oraz Williams Advanced Engineering, czyli spółka powiązana ze słynnym zespołem F1. Kolos będzie wykorzystywany w przemyśle wydobywczym i pozwoli swoim właścicielom poważnie ściąć emisje gazów cieplarnianych.