Amerykański gigant nie potwierdza tych doniesień, ale też ich nie dementuje
Samochód z logo nadgryzionego jabłka? Ten temat powraca w medialnych doniesieniach od dobrych kilku lat, a mniej lub bardziej potwierdzone plotki o tym mogłyby już posłużyć do napisania książki. Tym razem Agencja Reutera powołując się na anonimowe źródła przekonuje, że w ciągu najbliższych pięciu lat na rynku pojawi się samochód Apple. Być może autonomiczny, prawdopodobnie z akumulatorem zupełnie nowego typu.
Przeczytaj też: Lotos zbuduje wielkoskalową instalację do produkcji wodoru
Jeśli choć trochę interesujesz się nowymi technologiami lub motoryzacją, pewnie słyszałeś lub słyszałaś o Project Titan, czyli projekcie budowy samochodu przez Apple. Ta historia doczekała się już wielu odcinków: media pisały o pracownikach przechodzących z Tesli do Apple, pogłoskach o ewentualnym mariażu obu firm, rozbudowie działu zajmującego się opracowaniem samochodu Apple, a potem grupowych zwolnieniach w tym dziale. Ostatecznie nie było też jasne, czy gigant z Cupertino od podstaw zbuduje własne auto, czy opracuje kilka rozwiązań, które będzie licencjonował innym firmom.
Za sprawą tych wszystkich plotek kolejne doniesienia o samochodzie Apple już tak nie rozgrzewają emocji dziennikarzy, analityków czy inwestorów, ale temat wciąż wydaje się interesujący. Choć zadanie wydaje się karkołomne, to właśnie amerykańska korporacja wymieniana jest w gronie tych, które mogą wywrzeć ogromny wpływ na przemysł motoryzacyjny. Na jej korzyść przemawiają setki miliardów dolarów na kontach, umiejętność przekonywania do swoich pomysłów, oddane grono klientów oraz dbałość o szczegóły. Nie można też zapominać o sieci partnerów i podwykonawców. Wśród nich znajduje się tajwański moloch Foxconn – ten sam, który zamierza opanować sporą część rynku samochodów elektrycznych.
Przeczytaj też: Finansowanie stacji ładowania będzie łatwiejsze
Po stronie minusów tego planu należy oczywiście wspomnieć, że produkcja samochodów to nie to samo co dostarczanie smartfonów czy tabletów. Dlatego bardzo istotne będzie to, z kim Apple zamierza współpracować i z kim chce konkurować. Po drugiej stronie jest m.in. Waymo, tworząca robotaksówki firma, za którą stoi Google. Niezwykle ważna jest też oczekiwana rewolucja w zakresie baterii. Jeżeli ten komponent zapewni większy zasięg przy niższej cenie i większym bezpieczeństwie (a na to wskazują pogłoski), to rzeczywiście szykuje się mała rewolucja. Może nawet coś na miarę iPhone’a.
Obecny rok jest z pewnością niezłą lekcją dla Apple – firma, podobnie jak cała rzesza innych przedsiębiorstw, przekonała się, czym grozi przerwanie łańcuchów dostaw. I chociaż pandemia mogła pomieszać korporacji szyki, opóźnić realizację tego pomysłu, finalnie przyniesie wiele cennych informacji. Ważnych z punktu widzenia nowicjusza. Sama firma tych rewelacji nie komentuje, co szczególnie nie dziwi. Pozostaje czekać, aż któregoś dnia The Next Big Thing w wykonaniu Apple okaże się nie słuchawkami czy zegarkiem, ale samochodem. Chociaż entuzjazm zapewne opadnie, gdy poznamy ceny.