Aptera Motors, amerykański start-up, zaprezentował pojazd elektryczny, którego można nie ładować z gniazdka. To tylko zagranie marketingowe, czy faktycznie można zapomnieć o odwiedzeniu stacji ładowania?
Start-up Aptera Motors, jak mało kto, może uznać dobiegający końca 2020 rok za okres sukcesów. Na ulice właśnie wyjechał nowy model futurystycznego, trzykołowego pojazdu, który według zapewnień producenta nie potrzebuje ładowania z gniazdka. Zamontowane na karoserii dobrej klasy panele fotowoltaiczne według producenta pozwalają (w zależności od szerokości geograficznej) pozyskać energię wystarczającą do przejechania około 17 tys. km rocznie. To dla większości z nas wystarczająca ilość energii, bo dystanse pokonywane dziennie nie przekraczają 30 km. Aptera stojąc i jadąc w świetle dziennym zawsze pobiera energię, ale nocą, na parkingach podziemnych i w garażach już tego nie robi.
Przeczytaj też: Polacy chcą sprzedawać Triggo w Chinach
Dlatego producent daje nam możliwość ładowania auta z gniazdka. Na stronie umieszcza też praktyczny kalkulator, który podpowie, ile razy w ciągu roku będziemy musieli nasz pojazd ładować. Aptera ma opływowe kształty, jest lekka i mogą nim podróżować dwie osoby. Do wyboru będą auta o różnej pojemności baterii. Producent przekonuje, że to pojazd o najniższym na rynku poziomie zużywania energii. Faktycznie, jeśli deklarowane 100 Wh na milę (czyli na 1,6 km) okaże się prawdziwe, to jest się czym chwalić.
Przeczytaj też: Na tej baterii przejedziesz 1000 km
Aptera jest dostępna w przedsprzedaży. Jeśli jesteśmy gotowi na pojazd o kosmicznych kształtach pokryty panelami słonecznymi to wystarczy 100 dolarów, by dokonać rezerwacji edycji specjalnej „Paradigm” i „Paradigm +”, które będą pierwszymi wyprodukowanymi w 2021 r. Apterami. Możliwe będzie też skonfigurowanie pojazdu pod swoje preferencje, do wyboru będzie napęd na obie osie lub na przód oraz pojemność baterii dająca zasięg od 400 do ponad 1000 km. Ceny zaczynają się od 25,9 tys. dolarów, czyli ponad 100 tys. złotych.
Przeczytaj też: Toyota jednak z baterią?
Koniec końców Apterę trzeba uznać jednak za ciekawostkę, która jest głównie chwytem marketingowym. Nie jest jednak aż tak wyjątkowa, jak przekonują producenci. Inne marki też dostrzegły potencjał coraz sprawniejszych ogniw słonecznych. Takie powłoki znajdziemy na samochodach Lightyear One, Sono Sion czy Fisker Ocean. Panele na dachu miał też Nissan Leaf pierwszej generacji (model jest na rynku od 10 lat) oraz Toyota Prius. W obu tych samochodach panele dawały zasilanie dla elektroniki. Przy okazji warto pamiętać, że podobne rozwiązania są od lat wykorzystywane w warszawskich autobusach miejskich.