Czy turbiny wiatrowe, panele fotowoltaiczne i samochody z bateriami to tylko przemalowywanie świata na zielono? Obyśmy nie dali się nabić w butelkę – ostrzegają filmowcy
Czy chcąc koniecznie wyeliminować jedne technologie, tracimy czujność i dajemy sobie wcisnąć coś, co na dłuższą metę też nam zaszkodzi? Autorzy filmu „Nieprzyjazny dla środowiska e-samochód” dostępnego na platformie Arte.tv deklarują, że postanowili pokazać nagą prawdę o zielonych technologiach. Moim zdaniem – nie do końca.
W żadnej poważnej dyskusji na temat elektromobilności, w której dotychczas uczestniczyłam, nie pominięto kwestii niewolniczej pracy przy wydobyciu pierwiastków potrzebnych, by produkować baterie. Nikt w branży nie odżegnuje się też od problemów z recyklingiem czy kwestii nadmiernej konsumpcji. I z każdej takiej dyskusji wynika ten sam wniosek: tylko umiar nas uratuje.
Francuscy twórcy filmu, Jean-Louis Perez i Guillaume Pitron, stawiają odważne pytania: czy samochód elektryczny jest przyjazny dla środowiska? Czy jest ekologiczny? Odpowiedzi poznajemy, przemieszczając się z twórcami po kolejnych kontynentach. Na zdrowy rozsądek żaden samochód nie jest ekologiczny, ale ten elektryczny wydaje się bardziej „zielony”. Czy na pewno? Nie podejmuję się jednoznacznej oceny. Jeśli zamienimy dziś wszystkie samochody spalinowe na elektryczne, to owszem, nie będziemy w miastach i miasteczkach zmagać się z hałasem, nie będzie problemu kopcących starych diesli, ale nadal pozostaną korki, problem ze znalezieniem miejsca do parkowania, a do tego mogą pojawić się kolejki do punktów ładowania.
Druga kwestia to źródła energii do ładowania samochodów. W Polsce w trzech czwartych pochodzi z węgla. Ale pamiętajmy też, jak wydobywana jest ropa naftowa i produkowana benzyna. Cieszę się, że elektromobilność prowokuje do dyskusji o cenie, jaką Ziemia płaci za to, że podróżujemy.
Przeczytaj też: Gospodarki zamknięte a lodowce topnieją
W filmie padają odważne stwierdzenia. Jest tu surowa ocena wielu krajów. Norwegia, która „za pieniądze z ropy kupuje samochody elektryczne”, zostaje posądzona o wyznawanie „religii e-samochodowej”. Francuski rząd, który zdziwił się, że samochody elektryczne w całym swoim cyklu życia nie są zeroemisyjne, mierzy się z zarzutem ukrywania tej niewygodnej prawdy. Producenci samochodów, zdaniem filmowców, niebawem będą musieli się zmierzyć z aferą „electricgate”, bo ich technologie dalekie są od czystej narracji.
Autorzy przywołują ubiegłoroczny salon samochodowy w Genewie. Faktycznie, elektromobilność zdominowała to wydarzenie. W materiale pojawiają się przedstawiciele BMW, VW, Polestar i Lexusa. Co ciekawe tylko osoba związana z tą ostatnią marką kwestionuje czystość aut elektrycznych. Tak, to ta marka, która chwali się „samoładującymi się hybrydami” (sic!) i na kilku już rynkach dostała zakaz używania tego sformułowania w reklamach.
Przeczytaj też: Dieselgate po polsku
W filmie przewija sie też wątek dominacji Chin na rynku surowców do produkcji baterii, silników elektrycznych, turbin wiatrowych i paneli fotowoltaicznych. Autorzy wskazują też na brak dostępnych technologii recyklingu turbin wiatrowych i przesuwanie zanieczyszczeń związanych z produkcją elektrycznych pojazdów tam, gdzie europejczycy ich nie widzą. Ważny w całej opowieści wydaje mi się wątek francuskich przedsiębiorców, którzy nie byli w stanie konkurować cenowo z azjatyckimi firmami. Autorzy sugerują, że jakość się nie broni, a bez wsparcia władz europejskie przedsiębiorstwa nie mają szans konkurować z Chinami.
Przeczytaj też: Malując Amerykę na zielono
Materiał przedstawiony jako raport śledczy faktycznie pokazje ogrom hipokryzji, ludzkie dramaty, niebezpieczeństwo, na jakie narażone są osoby pracujące przy wydobyciu surowców. W podobnym filmie mozna by opowiedzieć historię katastrof ekologicznych spowodowanych przez wycieki ropy. W branży naftowej też nie brakuje dramatów, jakie przeżywają rodziny pracowników platform wiertniczych. A do odsiarczania ropy używa się tysięcy ton kobaltu.
Europa próbuje zdefiniować się na nowo, także w obszarze nowych technologii. Na tym chce opierać odnowę gospodarki. Czy uniknie błędów towarzyszących początkom rewolucji przemysłowej, a później motoryzacyjnej? Czy możemy zaufać politykom i urzędnikom? Odpowiedzi na to pytanie doczekamy się dopiero z czasem. Jednaj to wszystko, o czym mówi „Nieprzyjazny dla środowiska e-samochód”, nie zmienia faktu, że to właśnie elektromobilność ma obecnie największe szanse stać się przyszłością motoryzacji. Tak jak wszystkie inne technologie, będzie jeszcze wymagała dopracowania. Badania nad jej rozwojem cały czas trwają.
Film można obejrzeć na platformie arte.tv, jest dostępny z polskimi napisami. Stworzyli go dokumentalista Jean-Louis Perez oraz Guillaume Pitron, dziennikarz specjalizujący się w geopolityce i autor książki „The Rare Metals War: The Dark Side Of the Energy Transition and Digitalization”.