Dzięki unijnym normom emisji, w Europie kwitnie sprzedaż samochodów elektrycznych. Dalej może nie być już tak ambitnie
W bieżącym roku co dziesiąty nowy samochód sprzedawany w UE będzie autem elektrycznym. W 2021 r. odsetek ten wzrośnie do 15 proc. Sprzedaż aut na prąd kwitnie, ponieważ koncerny motoryzacyjne realizują unijne cele redukcji emisji – wynika z nowego raportu Transport & Environment (T&E).
Think-tank przeanalizował wyniki sprzedaży na rynku motoryzacyjnym w pierwszym półroczu 2020 roku oraz strategie zapewnienia zgodności z przepisami UE. Wniosek jest prosty: ambitne standardy emisji CO2 działają.
Przeczytaj też: Aral i BP szerzej otwierają się na auta elektryczne
Istnieje jednak ryzyko, że dynamika wzrostu sprzedaży samochodów elektrycznych niedługo spowolni. Jeśli rozporządzenie w sprawie emisji CO2 w sektorze motoryzacyjnym nie zmieni się, to w 2025 r. udział aut elektrycznych w całkowitej sprzedaży nowych pojazdów powinien wynieść 20 proc. Czy to dużo? Przykład krajów skandynawskich pokazuje, że takich aut mogłoby sprzedawać się więcej. Norwegia zwiększyła sprzedaż „elektryków” z 6 proc. w 2013 r. do prawie 50 proc. pięć lat później, w 2018 r. We wrześniu br. wśród nowych samochodów zarejestrowanych w Norwegii auta elektryczne stanowiły aż 61,5 proc.
Niestety w Polsce daleko nam do takich wyników. Nowe auta kupowane przez Polaków mają statystycznie największą emisyjność w całej UE.
– Jeśli polski rząd poważnie podchodzi do swoich długoterminowych celów dotyczących rozwoju elektromobilności, powinien poprzeć zwiększenie celów redukcyjnych dla producentów samochodów w 2025 i 2030 roku. Musimy zdać sobie sprawę, że jeśli Polska radykalnie nie ograniczy emisji z transportu do 2030 roku, to rząd będzie musiał zapłacić bardzo wysokie kary za nieprzestrzeganie prawa UE. Zmuszanie producentów samochodów do wytwarzania i sprzedawania większej liczby aut zeroemisyjnych bardzo nam pomoże w zmniejszeniu emisji z transportu – wyjaśnia Rafał Bajczuk, senior policy analyst w Fundacji Promocji Pojazdów Elektrycznych (FPPE).
Przeczytaj też: Polski startup dostał miliony na walkę ze smogiem
Niepokojące jest to, że sprzedaż mocno zanieczyszczających powietrze SUV-ów wzrosła do 39 proc. w pierwszej połowie 2020 roku. Sprzyja temu luka w przepisach UE, zgodnie z którymi sprzedaż ciężkich pojazdów zmniejsza docelowe poziomy emisji CO2 przez producentów samochodów. Ponadto połowa wszystkich sprzedawanych obecnie samochodów elektrycznych to „fałszywe elektryki”, czyli hybrydy typu plug-in, które, jak pokazuje praktyka, rzadko są ładowane i emitują 2-4 razy więcej CO2 niż pokazują testy laboratoryjne. T&E twierdzi, że UE musi ustanowić datę końcową sprzedaży samochodów z silnikiem spalinowym najpóźniej na rok 2035 – w tym obecnej technologii PHEV.
Foto: VW ID.3