Partnerzy wspierający
KGHM Orlen Tauron
Z powodu pandemii wycieczkowce trafiają na złom. Koniec ery wielkich trucicieli?

Popularność rejsów statkami pasażerskimi w ostatnich latach rosła, ale koronawirus poważnie namieszał w tym biznesie

Światowe media obiegły w ostatnich dniach zdjęcia z tureckiego portu Aliaga, położonego w okolicach Izmiru. Widać na nich częściowo już rozebrane statki wycieczkowe. Powodem ich demontażu nie jest jednak wiek statków czy awarie, tylko pandemia koronawirusa. Zakazano rejsów wycieczkowych, więc liczba jednostek trafiających na złom lawinowo rośnie.

Przeczytaj też: Ikea wycofa z półek sklepowych popularne baterie „paluszki”

Branża turystyczna to jedna z głównych ofiar kornawirusa. Ucierpiały linie lotnicze, gastronomia i hotelarstwo, biura podróży, ale też wycieczkowce, które od miesięcy stoją puste w portach. A to generuje koszty. Aby je ograniczyć, statki są po prostu złomowane. Gdy jeden biznes umiera, inny radzi sobie doskonale – do portu, w którym wcześniej rozbierane były kontenerowce i statki towarowe, teraz zmierzają także wycieczkowce z Wielkiej Brytanii czy USA.

Dla wielu osób jest to oczywiście biznesowa i zawodowa tragedia. Niektórym trudno też będzie zrozumieć, dlaczego sprawne jednostki znikają w tureckich dokach. Nawet jeśli część materiałów trafi do ponownego wykorzystania i tak można uznać to za marnotrawstwo. Z drugiej strony część działaczy ekologicznych uzna, że rozbiórka wycieczkowców to dobra informacja.

Przeczytaj też: Boris Johnson szykuje zieloną rewolucję

Rejsy wycieczkowe są krytykowane od dawna, z wielu różnych powodów. Część nadmorskich miast, z Wenecją na czele, coraz głośniej skarży się na ich obecność w portach. Pasażerowie wycieczkowców zamiast pieniędzy zostawiają w nadmorskich kurortach swoje śmieci. Robią przy tym sztuczny tłum.

Statki pasażerskie najczęściej jako paliwa używają mazutu. To substancja bardzo szkodliwa dla środowiska. Jej spalanie wiąże się z emisją ogromnych ilości CO2, tlenków siarki czy pyłów. Tymczasem silniki pracują także w portach, by produkować energię elektryczną na bieżące potrzeby. Dochodzi zatem do absurdalnych sytuacji, gdy miasto walczy z silnikami diesla w samochodach i jednocześnie zezwala na obecność znacznie bardziej trujących wycieczkowców.

Przeczytaj też: Polski startup dostał miliony na walkę ze smogiem

Nie można wykluczać, że pandemia będzie dla tego segmentu żeglugi resetem. Kosztownym, bolesnym, ale jednak potrzebnym. Jeśli turystyka zacznie stawać na nogi, a ludzie ponownie będą kupować masowo bilety na rejsy, pojawi się popyt na jednostki tego typu. W nowej odsłonie mogą one jednak być wyposażone w technologie bezemisyjne. Wydaje się, że dobrym rozwiązaniem dla branży będzie wodór, o którym coraz częściej mówi się jako o paliwie przyszłości.

KATEGORIA
FELIETONY
UDOSTĘPNIJ TEN ARTYKUŁ

Zapisz się do newslettera

Aby zapisać się do newslettera, należy podać adres e-mail i potwierdzić subskrypcję klikając w link aktywacyjny.

Nasza strona używa plików cookies. Więcej informacji znajdziesz na stronie polityka cookies