Partnerzy wspierający
KGHM Orlen Tauron
W takim tempie będzie znikać węgiel. Ministerstwo Klimatu ma nową, dużo bardziej realną strategię dla energetyki

Nowe cele UE i zmiany technologiczne przyspieszą reformy w sektorze energii. Głównym wyzwaniem będzie budowa nowych źródeł prądu

Ministerstwo Klimatu zaktualizowało Pojekt Polityki energetycznej Polski (PEP) do 2040 r. W porównaniu z poprzednią wersją dokumentu, o której pisałam tutaj, musimy się w kraju nastawić na dużo szybsze tempo odchodzenia od węgla. Jak wyjaśnił szef resortu, Michał Kurtyka, w projekcie uwzględniono szereg zmian technologicznych, jakie zaszły na przestrzeni ostatnich miesięcy oraz konsekwencje pandemii COVID-19. Najnowsze aspiracje UE jeszcze przyspieszą rozwój nowych technologii.

Przeczytaj też: To już koniec górnictwa, jakie znamy

Tempo zmian mocno zależeć będzie od tego, jak zdrożeją uprawnienia do emisji CO2 (przypomnę – im wyższe ich ceny, tym droższa energia z dominującego w Polsce węgla). Ministerstwo Klimatu przyjęło, że przy umiarkowanym wzroście kosztów uprawnień do emisji CO2, udział węgla w krajowej energetyce może spaść w 2030 r. do 56 proc. (obecnie wynosi ok. 75 proc.), a w 2040 r. do 28 proc. W drugim scenariuszu, przy wysokich cenach uprawnień do emisji CO2, może wynosić odpowiednio 37 proc. w 2030 r. i 11 proc. w 2040 r.

Ta druga ścieżka jest dużo bardziej realistyczna. Im bardziej ambitne są unijne cele w zakresie redukcji emisji, tym wyższe ceny uprawnień. Tymczasem Bruksela konsekwentnie przygotowuje się do wdrożenia Europejskiego Zielonego Ładu i chce podwyższyć cele redukcyjne na 2030 rok.
Projekt PEP firmowany przez ministra klimatu Michała Kurtykę opiera się na trzech filarach: sprawiedliwej transformacji, budowie równoległego, zeroemisyjnego systemu energetycznego oraz poprawie jakości powietrza, czyli walce ze smogiem.

Pierwszy filar zakłada, że w ciągu najbliższych 10 lat z UE do polskich uzależnionych od węgla regionów trafi 60 mld zł. Dzięki inwestycjom i rozwojowi nowych gałęzi gospodarki powstanie 300 tys. nowych miejsc pracy.

Drugi filar projektu PEP to stworzenie w ciągu 20 lat równoległego do istniejącego, zeroemisyjnego systemu energetycznego. – Bez niego nie utrzymamy ciągłości zaopatrzenia w energię elektryczną. To ogromne wyzwanie – powiedział Kurtyka. Budowa nowych źródeł energii jest nieunikniona. Ogromna większość polskich elektrowni ma już ponad 30, a nierzadko 40 lat. Minister klimatu liczy, że luka w systemie będzie zasypywana nowymi mocami wiatrowymi (głównie farmy na morzu) oraz dzięki energetyce jądrowej. W projekcie PEP podtrzymano plan budowy bloków atomowych o mocy 6-9 gigawatów (to koszt około 150 mld zł) oraz farm wiatrowych na morzu o mocy do 11 GW.

Przeczytaj też: Columbus obejmuje udziały w spółce rozwijającej perowskity

Trzeci filar polityki energetycznej to poprawa jakości powietrza. W projekcie przewiduje się rezygnację z węgla jako źródła ogrzewania w ciepłownictwie indywidualnym: do 2030 r. na terenach miejskich, a do 2040 r. na terenach wiejskich. Paliwa kopalne będą stopniowo zastępowane innymi źródłami ciepła, jak np. pompy ciepła. Do 2030 r. wzrośnie też o ok. 1,5 mln liczba gospodarstw domowych podłączonych do sieci ciepłowniczej w miastach.

– Zakończyliśmy już etap konsultacji, również tych transgranicznych. Projekt zostanie przekazany do zaopiniowania przez członków Komitetu Koordynacyjnego ds. Polityki Rozwoju – wyjaśnił Kurtyka.

KATEGORIA
ENERGIA
UDOSTĘPNIJ TEN ARTYKUŁ
TAGI: WĘGIEL, OZE

Zapisz się do newslettera

Aby zapisać się do newslettera, należy podać adres e-mail i potwierdzić subskrypcję klikając w link aktywacyjny.

Nasza strona używa plików cookies. Więcej informacji znajdziesz na stronie polityka cookies