Zmienia się podejście do funkcji, jakie mogą pełnić dachy współczesnych budynków. Coraz częściej pojawiają się na nich instalacje fotowoltaiczne, systemy do łapania deszczówki czy ogrody. W Polsce na popularności zyskuje trend umieszczania na dachach uli. Ale to nie koniec – firma Lufa Farms udowadnia, że dach może być świetną lokalizacja dla szklarni.

Przeczytaj też: Wiatraki będzie można budować dużo bliżej domów

Zachodnie media informują o uruchomieniu największej na świecie szklarni na dachu. Wspomniany już startup Lufa Farms usadowił ją na jednym z budynków w Montrealu. Obiekt o powierzchni 15 tys. metrów kwadratowych będzie działał przez cały rok. Uprawy prowadzone są metodą hydroponiczną, czyli bez użycia ziemi ziemi. Woda, która zasila rośliny, to w przeważającej mierze deszczówka.

Chociaż uprawy są zautomatyzowane, firma zatrudnia już 500 osób. Obsługują nie tylko wspomniany obiekt – Lufa Farms prowadzi też cztery szklarnie na dachach w Montrealu, z których pierwszą uruchomiono już w 2011 roku. Koszt inwestycji wyniósł 1,5 mln dolarów. Wówczas mogło się wydawać, że pomysł jest szalony, ale kolejne lata pokazały, że ten biznes jest nie tylko innowacyjny, ale też zyskowny – przedsiębiorstwo zarabia na siebie od 2016 roku.

Przeczytaj też: Polacy rozsmakowali się w ekologicznej żywności

W szklarniach Lufa Farms uprawia się około 100 odmian warzyw i ziół. Rośliny są zapylane przez trzmiele, a biedronki i osy wykorzystywane są do zwalczania szkodników. Klienci mogą za pośrednictwem strony internetowej stworzyć koszyk z produktami i odebrać go w jednym z wyznaczonych punktów lub za dopłatą zamówić transport do domu (startup zamierza inwestować we flotę pojazdów elektrycznych).

Szklarnia na miejskim dachu to nie tylko sposób na zagospodarowanie wolnej przestrzeni. Rosnące w niej warzywa i owoce są wolne od pestycydów, a uprawa przebiega w sposób zrównoważony, bez dużego obciążenia dla środowiska naturalnego. Firma nie ukrywa, że swój pomysł chce „eksportować” – oby i na tym polu odniosła sukces.