Menedżer wskazał, z jakim koncernem naftowym chce porównywać się Orlen. To dobra wiadomość z punktu widzenia ochrony klimatu
Przejęcia, które prowadzi Orlen, są obecnie przedmiotem zagorzałych dyskusji. To jednak tylko część wyzwań, z którymi firma musi się mierzyć. Najwięksi potentaci naftowi w Europie i na świecie intensywnie myślą, jak zbudować alternatywę dla dotychczasowego biznesu i przejść do paliw alternatywnych, również OZE. Prawdopodobnie już za około dekadę rynek paliw kopalnych zacznie się drastycznie kurczyć również w Polsce. Syngalizuje to np. BP, które do 2030 roku o 40 proc. ma ograniczyć produkcję ropy i gazu (więcej przeczytasz o tym np. tutaj).
Przeczytaj też: PGE gotowa na kolejne projekty morskich farm wiatrowych
Z perspektywą zmniejszającego się biznesu, podobnie jak wszyscy rynkowi gracze, będzie musiał zmierzyć się również kierowany przez Daniela Obajtka Orlen. Jak to zrobi? Dowiemy się dopiero jesienią, podczas publikacji nowej strategii do 2030 roku. Robert Śleszyński, dyrektor wykonawczy ds. inwestycji kapitałowych w Orlenie zasygnalizował dziś jednak, czego można się spodziewać. – Benchmarkiem jest dla nas Repsol – powiedział.
To bardzo dobra informacja dla wszystkich, którym na sercu leży troska o klimat. Repsol jako pierwsza firma paliwowa na świecie zadeklarował, że do 2050 roku osiągnie neutralność klimatyczną. To oznacza, że całkowita emisja CO2 netto wynikająca z jego działalności będzie zerowa. Pisałam o tym tutaj.
Przeczytaj też: Koncerny naftowe przemalowują się na zielono
Robert Śleszyński wskazał, że konieczna jest zmiana długoterminowego myślenia o biznesie energetycznym. – Zmienić musi się mentalność całego koncernu, musimy odpowiedzieć na wyzwania cywilizacyjne. Najpierw trzeba jednak zbudować silną bazę w regionie. Środkiem do tego mogą być przejęcia – wyjaśnił odnosząc się do przeprowadzonego już przejęcia Energi oraz zapowiadanych akwizycji Lotosu i PGNiG.