Greenpeace walczy przemysłową produkcją mięsa. Tym razem ma rację
Greenpeace zainicjował akcję, w której wzywa do podpisywania petycji przeciwko rozwojowi ferm przemysłowych. Daje przy tym jasno do zrozumienia, że nie zamierza walczyć z całym rolnictwem i przekonywać, że jedzenie mięsa zawsze jest złe. Ekolodzy domagają się raczej zmiany niektórych przyzwyczajeń i przebudowy gospodarki. Bo wspieranie przemysłowej produkcji (tak, produkcji, a nie hodowli) zwierząt to podcinanie gałęzi, na której wszyscy siedzimy.
Przeczytaj też: Amerykanie staną się wegetarianami z przymusu?
„Tak dla rolników, nie dla ferm przemysłowych"” ogłasza na swojej stronie Greenpeace. Dlaczego? Ponieważ produkcja mięsa na skalę przemysłową to m.in. wielkie obciążenie dla środowiska naturalnego: łąki czy lasy znikają, bo ich miejsce muszą zająć pastwiska oraz pola, na których produkuje się żywność dla tych zwierząt. Doszło do absurdalnej sytuacji, w której na świecie głodują rzesze ludzi, a olbrzymie ilości pożywienia są przeznaczane na pasze dla krów, świń i drobiu.
Chów przemysłowy odpowiada także za bardzo pokaźną część emisji gazów cieplarnianych (problemem jest niestety cały obecny system produkcji żywności). Coraz więcej mówi się o ograniczaniu emisji, ale jednocześnie rośnie spożycie mięsa – tych dwóch ścieżek nie da się pogodzić. Podobnie wygląda to w przypadku zużycia wody: hodowla przemysłowa pochłania wielkie jej ilości. W czasach, gdy coraz bardziej daje o sobie znać susza, zwyczajnie nie stać nas na to, by wspierać biznes, który przybliża moment, w którym zabraknie nam wody w kranie.
Przeczytaj też: Burger King ma problem z burgerem bez wołowiny
Produkcja przemysłowa oznacza wykorzystywanie na wielką skalę nawozów, pestycydów czy antybiotyków, które degradują wodę i glebę. Wszystkie te czynniki prowadzą niestety do wymierania gatunków. Naukowcy alarmują już, że mamy do czynienia z kolejną fazą masowego wymierania. Niestety, tym razem jest ono związane przede wszystkim z działalnością człowieka. Tymczasem utrata różnorodności biologicznej będzie oznaczać nie tylko poważne problemy ekologiczne, ale także gospodarcze.
Do tego dochodzi oczywiście cierpienie zwierząt. Wiele osób na Zachodzie przeraziły zdjęcia i filmy z azjatyckich targów, które pojawiły się w związku z pandemią koronawirusa. Jednak złe traktowanie istot żywych nie jest właściwe wyłącznie dla konkretnego kraju, narodu czy regionu – w państwach rozwiniętych koszmar zwierząt polega m.in. na byciu częścią hodowli przemysłowych. I któregoś dnia to stamtąd może nadciągnąć patogen, który okaże się niebezpieczny dla naszego gatunku.
Przeczytaj też: Beyond Meat ogłasza wsparcie w walce z pandemią koronawirusa
Skoro już o zdrowiu mowa: rosnące spożycie mięsa, zwłaszcza produkowanego w taki sposób, negatywnie wpływa na ludzki organizm. Zwiększa się ryzyko wystąpienia wielu chorób (m.in. cukrzycy i nowotworów), a przy okazji rośnie odporność bakterii na działanie antybiotyków, bo tych używa się w chowie przemysłowym w nadmiarze. Należy mieć na uwadze, że promowanie diety roślinnej nie jest elementem jakiejś krótkotrwałej mody – to raczej dążenie do przywrócenia normalności.
Co proponuje Greenpeace? Zmianę Wspólnej Polityki Rolnej UE. Organizacja postuluje, by skończyć z chowem przemysłowym i zacząć produkować więcej zdrowej żywności, głównie warzyw i owoców. Chce też zapewnić większą liczbę godnych miejsc pracy w rolnictwie służącym ludziom i przyrodzie. Pieniądze z unijnego budżetu mają trafiać do rolników dbających o ekologię, a nie wielkich firm zanieczyszczających planetę.
Przeczytaj też: Chińskie miasto Shenzhen zakazuje jedzenia psów i kotów
Utopijne podejście? Możliwe. Skoro jednak coraz więcej państw dostrzega np., że korzystanie z węgla w gospodarce jest szkodliwe i nieekonomiczne, to za jakiś czas do masowej świadomości mogą trafić podobne wnioski w kwestii chowu przemysłowego. Po prostu trzeba o tym głośno mówić. Jeżeli chcemy przekazać kolejnym pokoleniom planetę, na której ludzie będą chcieli żyć, to nie wystarczy wieszanie hoteli dla owadów czy promowanie dnia bez oleju palmowego.
Petycję znajdziesz pod tym adresem.