Jak podają Polskie Sieci Elektroenergetyczne, w kwietniu przyłączone do polskiego systemu energetycznego instalacje fotowoltaiczne osiągnęły moc 1832,7 MW. Oznacza to, że w samym kwietniu br. przybyło 140 MW nowych instalacji słonecznych. Nie tylko więc krajowy lock-down nie zatrzymał nowych inwestycji, ale wręcz przeciwnie, udało się osiągnąć drugi najlepszy wynik po rekordowym styczniu 2020 r. Pisałam wtedy: Polska fotowoltaika jeszcze nigdy nie rosła tak szybko.

Przeczytaj też: Fotowoltaika i nowe farmy wiatrowe cenowo nokautują węgiel

To zdecydowanie więcej, niż można byłoby się spodziewać na podstawie danych z polskiej gospodarki. Coraz częściej mówi się o ogromnym spowolnieniu. Wiele firm zawiesiło działalność z powodu koronawirusa i kwarantanny. Dotyczy to po części firm zajmujących się instalowaniem paneli słonecznych. Sprawdzają się jednak przewidywania, że choć instalatorzy złapali chwilową zadyszkę, to cały rynek fotowoltaiki się nie załamie.

Podane dziś przez PSE tempo wzrostu rynku fotowoltaiki wynosi 181,42 proc. w ujęciu rocznym. W ubiegłym roku przybyło 800 MW nowych instalacji, w samym marcu br. 100 MW. Po tegorocznych wzrostach Polsce coraz bliżej do bariery 2000 MW w energetyce słonecznej.

Przeczytaj też: Elon Musk chce sprzedawać prąd w Europie. Wykorzysta do tego baterie?

To wszystko cieszy. Warto jednak pamiętać, że niektóre kraje w Europie i na świecie nadal biją nas pod tym względem na głowę. Choćby sąsiadująca z Polską Ukraina buduje około cztery razy więcej nowych instalacji słonecznych rocznie, o czym przeczytasz tutaj.