Partnerzy wspierający
KGHM Orlen Tauron
Amerykanie staną się wegetarianami z przymusu? Pandemia koronawirusa destabilizuje przemysł mięsny w USA

Prezydent Trump uznał, że produkcja mięsa to sprawa wagi państwowej

Tyson Foods, jeden z największych producentów mięsa w USA, ostrzega, że łańcuch dostaw produktów tej branży jest zagrożony. Wszystkiemu winna pandemia koronawirusa, która zmusiła część firm do zamknięcia ubojni i przetwórni. W efekcie hodowcy nie mają komu sprzedawać drobiu, bydła i trzody, a w sklepach półki mogą za jakiś czas zacząć świecić pustkami.

Przeczytaj też: Beyond Meat ogłasza wsparcie w walce z pandemią koronawirusa

Koncern Tyson Foods był zmuszony zamknąć część swoich zakładów, ale z podobnymi problemami zmaga się także jego konkurencja: JBS oraz Smithfield Foods. Firmy te odpowiadają za pokaźną część dostaw m.in. wieprzowiny na amerykański rynek. Trudno jednak dziwić się decyzji o zamknięciu fabryk – z jednym zakładem firmy Tyson ulokowanym w Waterloo wiąże się blisko 200 przypadków zarażenia koronawirusem.

W tym samym czasie popyt na mięso pozostaje wyjątkowo wysoki – Amerykanie zostali w domach i nie wyeliminowali z jadłospisu wieprzowiny oraz wołowiny. Czy to poważny problem? W USA stał się wręcz sprawą wagi państwowej. Donald Trump i jego administracja niedawno odmrozili ustawę o produkcji obronnej „The Defense Production Act”, która pochodzi z lat 50. XX wieku i czasów wojny koreańskiej. Daje ona głowie państwa m.in. możliwość nakazywania sektorowi produkcyjnemu wytwarzania określonych dóbr.

Przeczytaj też: Chińskie miasto Shenzhen zakazuje jedzenia psów i kotów

Kilka tygodni temu ustawę wykorzystano, by zwiększyć produkcję testów na koronawirusa, respiratorów czy innego sprzętu medycznego. Okazuje się jednak, że równie istotna jest produkcja mięsa – na mocy wspomnianych przepisów prezydent Trump chce zmusić firmy do utrzymania łańcucha dostaw. Tym samym zakłady mięsne stały się krytyczną infrastrukturą USA, a produkcja szynki kwestią bezpieczeństwa narodowego.

Całej sprawie towarzyszą oczywiście głosy rozsądku przekonujące, że Amerykanom głód nie grozi – na jakiś czas ze sklepów mogą po prostu zniknąć mięso i jego przetwory. Dla obywateli USA mogłoby się to okazać zbawienne, ponieważ w ich diecie jest zbyt dużo produktów pochodzenia zwierzęcego. W pozytywnym scenariuszu mogłoby się okazać, że koronawirus przyczynił się do wzrostu liczby wegetarian i wegan. Patrząc jednak na poczynania prezydenta, które mogą odpowiadać oczekiwaniom pokaźnej części społeczeństwa, firmy zostaną pozbawione wyboru i będą produkować mięso pełną parą.

KATEGORIA
STYL ŻYCIA
UDOSTĘPNIJ TEN ARTYKUŁ

Zapisz się do newslettera

Aby zapisać się do newslettera, należy podać adres e-mail i potwierdzić subskrypcję klikając w link aktywacyjny.

Nasza strona używa plików cookies. Więcej informacji znajdziesz na stronie polityka cookies