Do końca czerwca Enea zaangażowana w projekt bloku węglowego w Ostrołęce chce pozyskać z obligacji miliard złotych. Wśród banków obsługujących emisję pozostaje mBank. ING właśnie się wycofał
W pierwszych dniach czerwca Enea, jedna z największych firm energetycznych na polskim rynku, ogłosiła plan wyemitowania do końca czerwca obligacji o wartości miliarda złotych. To element programu ogłoszonego jeszcze w 2014 r. Wśród banków obsługujących emisję znalazły się państwowe i niestroniące od czarnego paliwa Pekao i PKO oraz prywatne mBank i ING. Jednak Enea 90 proc. energii wytwarza z węgla, a dodatkowo ma brać udział w budowie nowego bloku węglowego w Elektrowni Ostrołęka. Tymczasem mBank i ING zadeklarowały, że nie będą dłużej wspierać nowych inwestycji w bloki energetyczne opalane węglem.
Jak się okazuje, m.in. to zadecydowało o tym, że ING wycofał się z obsługi obligacji emitowanych przez Eneę. – ING Bank Śląski brał udział w konsorcjum banków zaangażowanych w emisję obligacji Enea na podstawie umowy podpisanej jeszcze w 2014 roku, a więc przed ogłoszeniem swojej nowej strategii. Po przyjęciu nowego podejścia do energetyki węglowej bank postanowił jednak wycofać się z tego projektu – mówi Piotr Utrata, rzecznik prasowy ING w Polsce.
W emisji Enei pomagają więc już tylko banki państwowe i mBank. Udział tego ostatniego wywołał burzę m.in. w mediach społecznościowych. Część aktywistów i ekologów zarzuciła hipokryzję mBankowi, który z jednej strony ogłosił strategię odejścia od finansowania i utrzymywania relacji z podmiotami zaangażowanymi w energetykę węglową a z drugiej pomaga w emisji obligacji spółce utaplanej po uszy w węglu i planującej nowe inwestycje w tym obszarze.
Przypomnę, że kilka tygodni temu mBank ogłosił nowe podejście do tematu finansowania energetyki węglowej. Instytucja zadeklarowała, że od 1 kwietnia nie będzie finansować nowych bloków energetycznych opalanych węglem oraz przedsiębiorstw wydobywających ten surowiec. mBank podkreślił także, że nie będzie nawiązywać relacji z firmami, w których udział energii elektrycznej z węgla wynosi ponad 50 proc. Więcej na ten temat przeczytacie tutaj.
Jak zatem nowa strategia mBanku ma się do obligacji Enei? – mBank nie będzie finansować budowy elektrowni Ostrołęka C. Zgodnie z komunikatem Enei celem emisji obligacji jest refinansowanie istniejącego zadłużenia spółki. To tylko spłata już istniejących długów. W spółce nie pojawią się nowe pieniądze. Zgodnie z ustawą o obligacjach pieniędzy z tej emisji nie można przeznaczyć na inne cele, w tym budowę Elektrowni Ostrołęka C. Złamanie zapisów tej ustawy jest zagrożone karą więzienia – czytam w nadesłanym do redakcji green-news.pl oświadczeniu mBanku.
Być może ustawa o obligacjach stanowi to, o czym pisze mBank w oświadczeniu. Niemniej dla mnie sprawa nie wygląda już tak jednoznacznie, a decyzja ING zdaje się to potwierdzać. Pieniądze nie są znaczone, więc jeżeli spółka dostanie miliard złotych z obligacji na spłatę starego długu, środki pozyskane gdzie indziej będzie mogła przeznaczyć na inwestycję w węglowy blok. Nie mogłaby tego zrobić, gdyby emisja obligacji nie doszła do skutku. Jakkolwiek mBank nie tłumaczyłby więc swojego biznesu z Eneą, część węgla dostarczonego do Ostrołęki pobrudzi papier, na jakim spisano jego nową ekologiczną strategię.
Fot. flickr CC BY-ND 2.0