Nowe elektryczne auta wyjadą rownież z salonów Subaru, Mazdy i Suzuki. Wcześniej Toyota stawiała głównie na hybrydy
Japoński koncern Toyota Motor Corporation, który wcześniej stawiał na samochody z napędem hybrydowym, sięga jednak po auta elektryczne. Zapowiada wielką ofensywę mającą się rozpocząć w przyszłym roku. Najpierw pojawi się nowa platforma o nazwie e-TNGA. Na niej bazować będzie sześć nowych modeli elektrycznych samochodów. Będzie wśród nich pojazd kompaktowy, średni crossover, średni sedan, a także SUV-y – duży i średni. Koncern nawiazał współpracę z innymi czołowymi japońskimi markami. Dlatego np. auto kompaktowe zostanie opracowane przez Suzuki, a średni SUV dostarczy Subaru.
Podczas briefingu prasowego wiceprezes wykonawczy Toyoty, Shigeki Terashi powiedział, że już w 2025 r. samochody z napędem elektrycznym będą stanowić połowę sprzedaży koncernu. To o 5 lat wcześniej niż zakładał poprzedni plan. Trzeba jednak pamiętać, że chodzi również o hybrydy. Często dochodzi do pomyłek – za auta o napędzie elektrycznym uważane są hybrydy ładowane z gniazdka. Nie myślcie jednak, że są to auta w pełni na prąd. Na jednym ładowaniu da się przejechać kilkanaście do maksymalnie 50 km, więc trudno powiedzieć, że jest to produkt w pełni „eko”. O problemie tym pisałam już w artykule Polska wśród liderów unijnego rynku samochodów elektrycznych? To niestety tylko pomyłka
Strategia Toyoty bazowała dotychczas na tym, żeby szybko rosnący rynek samochodów elektrycznych tylko obserwować, a samemu rozwijać przede wszystkim pojazdy hybrydowe (HEV) i hybrydowe typu plug-in (PHEV). Jeśli prezes koncernu mówi teraz o „dążeniu do popularyzacji samochodów elektrycznych na baterie (BEV)”, oznacza to, że hybrydy i te z ogniwami paliwowymi nadal pozostają w centrum zainteresowania Toyoty, jednak rozwoju aut na prąd nie da się dłużej ignorować.
Patrząc z perspektywy czasu skupianie się wyłącznie na hybrydach było prawdopodobnie strategicznym błędem. - Jeśli firma o tak ugruntowanej pozycji jak Toyota zmienia nagle strategię, to znaczy, że widzi potrzebę wejścia na ten rynek. I owszem, trochę przyznaje się do wcześniej popełnionego błędu, choć będzie temu zaprzeczać – ocenia Krzysztof Bolesta, wiceprezes Fundacji Promocji Pojazdów Elektrycznych.