Z Pawłem Przybylskim, prezesem Siemens Gamesa Renewable Energy w Polsce, rozmawiam o rozwoju energetyki wiatrowej, postępach w technologii budowy nowych turbin i cenach energii z wiatru, które bardzo szybko spadają
Wygląda na to, że po okresie spowolnienia wchodzimy znów w okres dobrej koniunktury dla energetyki wiatrowej w Polsce. Jak ocenia Pan ostatnie miesiące w tej branży?
Główni gracze w polskiej energetyce mocno rozwijają swoje projekty wiatrowe i w ciągu ostatniego roku inwestowali w nie pieniądze. Mam tu na myśli PGE, która chce do końca 2019 r. sfinalizować wybór partnera do pierwszych swoich farm wiatrowych na morzu. Również Polenergia we współpracy z Equinorem nie tylko nawiązały współpracę, ale również rozszerzyły ją na kolejne projekty, które w sumie dadzą im już około 3 GW potencjalnej mocy w offshore (wiatraki na morzu, przyp. red.). Także trzeci gracz – Orlen, wybrał doradcę technicznego, rozpoczął pomiary wiatru i szuka partnera do tego projektu.
Zmiany w prawie i przedstawione przez rząd strategiczne projekty pokazują, że jest wola, by offshore jako technologię rozwijać i traktować ją jako istotną gałąź polskiej gospodarki. Do 2030 r. chcemy mieć 4,6 GW mocy z wiatru na morzu, a do 2040 – 10,3. Czego jeszcze brakuje?
Jasnych przepisów. W ostatnich miesiącach trwały prace nad tzw. ustawą offshore, na którą przemysł czeka z niecierpliwością, bo wszyscy jesteśmy gotowi – od dostawców technologii po inwestorów. Padło to podczas niedawnej konferencji BEIF, że gdy tylko dostaniemy zielone światło legislacyjne, ruszy lawina inwestycji dla Polski.
Rynek obawia się, że ta ustawa nie pojawi się już w tym roku. A potrzeba jej, by wiadomo było, ile może wynieść cena gwarantowana energii w tej technologii, bo tylko na takich danych można budować strategie biznesowe. Jest to ważne dla szeregu firm, które muszą zaangażować się w przygotowania, np. PSE. Trzeba również rozwijać polskie porty, które mocno mogłyby rozwijać się przy budowie, a potem obsłudze serwisowej farm wiatrowych. Nie mając podstaw prawnych, że offshore będzie się rozwijał, portom trudno jest przystąpić do rozbudowy i przebudowy. Potrzeba takiej kropki nad „i”.
A jakie zmiany zachodzą w technologii wiatrowej?
Technologia idzie naprzód na wszystkich poziomach: udoskonalane są turbiny, wieże, fundamenty, kable, skraca się czas instalacji. Trwa również optymalizacja statków do transportu komponentów i przyłączania turbin wiatrowych do sieci. To wszystko daje efekty. Najlepszym przykładem są spadające ceny za energię, które są uzgadniane w nowych projektach w Danii, Niemczech, Wlk. Brytanii czy Holandii.
Jakie jest tempo spadku?
W ciągu czterech lat ceny spadły o około połowę – ze 150 euro/MWh, do ok. 70 czy nawet 65 w przypadku projektu o nazwie HKZ w Holandii, który powstanie całkowicie bez subsydiów. Ten trend cenowy jest bezpośrednio związany z innowacjami.
W styczniu Siemens Gamesa zaprezentował turbinę offshore’ową SG 10.0-193, gdzie 10 to moc produkowana w megawatach na turbinę, a 193 to średnica wirnika w metrach. Wzrost mocy turbin prowadzi do tego, że inwestując w projekt 500 MW wystarczy kupić np. 50 instalacji zamiast 100 jak kiedyś. A to oznacza oszczędności na fundamentach, kablach, etc. To wszystko sprawia, że energia z wiatru może konkurować z tą z innych technologii.
Kto pierwszy kupi wiatraki 10-megawatowe Siemensa?
Najpierw postawimy prototyp, na podstawie którego będziemy prowadzili certyfikację. Certyfikaty uzyskamy w 2021 r. tak by od 2022 r. móc wprowadzić tę turbinę do produkcji. Zostaliśmy już wybrani jako preferowany dostawca przez szwedzki Vattenfall dla projektu HKZ 1-2, u wybrzeży Holandii o mocy 750 MW. Vattenfall walczy również o bliźniaczy projekt HKZ 3-4 i jeśli mu się uda, to będzie duży projekt, gdzie również zamówione zostaną turbiny SG-10.
Czego oczekuje Pan w obszarze energetyki wiatrowej w najbliższych miesiącach w Polsce?
Ważne będzie ogłoszenie tegorocznej aukcji OZE, w której rząd ma zamówić energię z farm wiatrowych o mocy nawet 2,5 GW. Będzie to duży impuls dla rozwoju rynku, ale i wyzwanie ze względu na prawne zamrożenie podejmowania nowych inwestycji.
Do aukcji zgłaszane będą projekty bazujące na starych pozwoleniach na budowę, z turbinami starszych klas, które nie zawsze są już w produkcji. Siemens jest w stanie jakoś temu zaradzić?
Rzeczywiście jest to problem dla wielu graczy na polskim rynku. Bo wiemy, że moglibyśmy dostarczyć supernowoczesne, efektywne kosztowo najnowsze turbiny, które posłużyłyby spokojnie kolejne 30 lat i zaangażowały większą liczbę polskich pracowników Siemens Gamesa oraz polskich poddostawców. Silniejsze turbiny oznaczałyby również bardziej efektywne wykorzystanie obszarów odpowiednich dla elektrowni wiatrowych. W ten sposób krajowe zaopatrzenie w energię mogłoby stać się bardziej zależne i zrównoważone, co przyniosłoby korzyści zarówno inwestorom, jak i odbiorcom energii.
Dziękuję za rozmowę