Przedsiębiorcy chętnie kupią więcej pojazdów zero- i niskoemisyjnych. Ale żeby na dobre rozruszać rynek, sporo musi się w Polsce zmienić
Już 19 proc. krajowych firm włączyło lub planuje w ciągu najbliższych trzech lat włączyć do swoich flot pojazdy elektryczne lub hybrydy, zarówno te standardowe, jak i doładowywane z gniazdka – wynika z badania „Barometr Flotowy”. Instytut Arval Mobility Observatory (AMO) przeprowadził je w dwunastu państwach Unii Europejskiej oraz w Turcji, wśród 3930 menadżerów flot, w tym trzystu w Polsce.
Przeczytaj też: Elektryczna ofensywa Volkswagena nabiera tempa
Wyniki badania wskazują, że napędy alternatywne cieszą się największą popularnością wśród dużych przedsiębiorstw, zatrudniających co najmniej 500 osób. I to klienci biznesowi napędzają polski rynek pojazdów z napędami alternatywnymi.
– Przykładem inwestycji w zeroemisyjną flotę jest m.in. prowadzony przez Krakowski Holding Komunalny przetarg na długoterminowy wynajem 47 samochodów elektrycznych. Wśród innych podmiotów inwestujących w ekologiczne pojazdy można wymienić m.in. Pocztę Polską, Orlen czy InPost – wyjaśnia Jan Wiśniewski z Obserwatorium Rynku Paliw Alternatywnych.
Zaznacza jednak, że polski rynek aut z napędami alternatywnymi od wielu miesięcy jest w zawieszeniu. Firmy wstrzymują zakupy zero- i niskoemisyjnych aut, oczekując na rozpoczęcie dopłat z rządowego Funduszu Niskoemisyjnego Transportu. Kolejną barierą rozwoju elektromobilności pozostaje niewystarczająco rozbudowana infrastruktura ładowania aut na prąd.
Przeczytaj też: W Polsce przybędzie 100 tys. punktów ładowania samochodów?
Według prowadzonego przez PSPA licznika elektromobilności na koniec sierpnia br. po polskich drogach poruszało się ponad 7 tys. samochodów z napędem elektrycznym. Dwie trzecie z nich stanowiły pojazdy w pełni elektryczne (BEV), a pozostałą część hybrydy typu plug-in (PHEV).