Wszystkie autobusy, jakie Volvo dostarcza w Europie, są projektowane i produkowane w fabryce we Wrocławiu – podkreśla Ulf Magnusson
Po ulicach polskich miast jeździ obecnie nieco ponad 200 autobusów elektrycznych. Ulf Magnusson, prezes Volvo Polska, jest sporym optymistą jeśli chodzi o rozwój tego rynku. Największym kontraktem, jaki koncern wygrał jak dotąd w Polsce, jest umowa z Inowrocławiem na dostawę 24 autobusów (8 w pełni elektrycznych, 8 hybryd plug-in oraz 8 hybrydowych).
– Widać dużą dynamikę. Polska jest dużym europejskim rynkiem, na którym działa wielu producentów części, co samo w sobie jest impulsem rozwojowym. Jednocześnie obecnie flota autobusów w miastach jest bardzo stara i będzie musiała zostać unowocześniona. Przy tym kraj wciąż korzysta ze środków unijnych, co pomaga samorządom realizować wymianę taboru – wyjaśnia Magnusson. Nie chce jednak odpowiedzieć, w jakim dokładnie tempie jego zdaniem autobusów na prąd będzie przybywać.
Przeczytaj też: Amazon zamawia 100 tys. elektrycznych dostawczaków
Wszystkie autobusy, jakie Volvo dostarcza w Europie, są projektowane i produkowane w fabryce we Wrocławiu, która działa już od 25 lat i zatrudnia około 4 tys. osób.
– Samo to pokazuje, jak ważnym miejscem jest dla nas Polska. Jednocześnie jasne jest, że chcielibyśmy rosnąć wraz z krajowym rynkiem autobusów na prąd. Liczymy na rozwój elektromobilności bazującej na transporcie publicznym – wyjaśnia Magnusson.
Czysty transport w miastach rozwija się obecnie nie tylko w segmencie autobusów całkowicie elektrycznych. Do wyboru są dużo tańsze pojazdy o napędach hybrydowych lub na gaz, na horyzoncie jest też transport oparty o napędy wodorowe.
– Jednak żaden producent nie może sobie pozwolić na to, by zaoferować każdy z dostępnych napędów, dlatego my postanowiliśmy skupić się tych elektrycznych. Uważamy, że z punktu widzenia środowiska i efektywności wykorzystania paliwa, ale również biorąc pod uwagę parametry ekonomiczne czy nawet redukcję hałasu w miastach - wygra napęd elektryczny. Dlatego postawiliśmy właśnie na niego – zaznacza Magnusson.
Jego zdaniem o tym, czy miasta sięgną po autobusy w pełni elektryczne, czy raczej po tańsze hybrydy doładowywane z gniazdka, zdecyduje poziom zamożności oraz środków jakie samorządy będą w stanie przeznaczyć na zakup.
Przeczytaj też: Do 2025 r. Audi zmniejszy emisyjność aut o 30 proc.
– Jasne jest, że regiony o mniejszych zasobach budżetowych będą zawsze decydować się na tańsze pojazdy, czyli te hybrydowe. Dużo zależy też od tego, o jakiej wizji miast rozmawiamy. Jednak nawet zwykła hybryda pozwala zaoszczędzić do 40 proc. paliwa, a ta plug-in nawet 70 proc. Dlatego każda wymiana taboru na choćby częściowo zelektryfikowany oznacza silny spadek emisji ze spalin i przyczynia się do poprawy komfortu życia mieszkańców. A ich świadomość w tym zakresie stale rośnie – podsumowuje Magnusson.
Z prezesem Volvo Polska, Ulfem Magnussonem rozmawialiśmy podczas Impact mobility rEVolution’19 w Katowicach. Serwis green-news.pl był patronem medialnym wydarzenia.