Partnerzy strategiczni
Orlen
Przez auta elektryczne zabraknie nam prądu? Na razie zużywają tyle energii co smartfony

W związku z rosnącą sprzedażą samochodów elektrycznych w Polsce pojawia się pytanie – czy krajowe elektrownie wytrzymają większą liczbę takich pojazdów na naszych drogach?

Rozwój elektromobilności w Polsce oznacza nie tylko wzrost liczby sprzedanych pojazdów z napędem elektrycznym i rozwój infrastruktury do ich ładowania. Jedną z konsekwencji jest też zwiększona konsumpcja energii elektrycznej. Czy starczy nam prądu, aby zasilić elektryki na naszych ulicach? Możemy spać spokojnie, z tego powodu prądu nam nie zabraknie. Przyjrzyjmy się jednak liczbom.

Auta elektryczne zużywają rocznie mniej energii niż telefony komórkowe

Jak wylicza CarVertical, statystyczny polski kierowca w ciągu roku pokonuje samochodem 17,9 tys. kilometrów. Średni realny zasięg samochodu elektrycznego wynosi 390 kilometrów. Zakładając, że średnia pojemność baterii w aucie elektrycznym wynosi 74 kWh, w ciągu roku potrzebowalibyśmy około 46 ładowań od 0 do 100%.

Przeczytaj też: Trwa nabór do programu NEON. Celem rozwój rozwiązań z zakresu dekarbonizacji

Według Polskiego Stowarzyszenia Nowej Mobilności (PSNM) pod koniec 2024 roku w Polsce było 74,2 tys. aut elektrycznych. Jeśli zsumować energię potrzebną do zasilenia wszystkich elektryków w Polsce w 2024 roku (dla uśrednionego przebiegu rocznego), to szacunkowo zużyły one około 252,7 GWh, czyli 0,253 TWh energii. Może się to wydać dużo, dopóki nie uświadomimy sobie, że szacunkowe zużycie energii przez telefony komórkowe w Polsce w ciągu roku wynosi około 0,3 TWh.

Jak bardzo auta elektryczne obciążają polskie elektrownie?

Według danych Ewidencji Infrastruktury Paliw Alternatywnych, średnie obciążenie publicznej infrastruktury do ładowania aut elektrycznych wynosi ok. 4 proc. Maksymalna wydolność wszystkich źródeł energii w Polsce pod koniec 2024 r. wynosiła 72,2 tys. MW (czyli 72 GW). Przyjmując, że na raz energię z ładowarek pobiera 4 proc. wszystkich pojazdów na prąd (jeżeli 70 proc. z nich pobiera z mocą 11 kW, a 30 proc. – z mocą 50 kW), korzystają one w tym czasie z 0,09 proc. mocy zainstalowanej polskich elektrowni.

Zakładając hipotetycznie, że w jednym momencie do ładowarek byłyby ładowane wszystkie samochody elektryczne w kraju, a moc ładowania będzie wynosić 11 kW, to ich łączne zapotrzebowanie na moc wyniesie 816,5 MW. Maksymalne zapotrzebowanie na energię wynosiłoby 1,13 proc. mocy wytwórczych w krajowej energetyce.

Nawet milion elektryków nie obciąży w dużym stopniu naszych elektrowni

Jeżeli liczba samochodów elektrycznych na naszych ulicach wzrosłaby do miliona sztuk, to nadal w ciągu roku ich ładowanie nie przeciążyłoby systemu energetycznego. Do zasilenia 1 miliona EV potrzeba zaledwie 1,26 proc. wytwarzanej w kraju energii.

Przeczytaj też: Nowe stacje ładowania pod sklepami Biedronka

Jak podkreśla Grigoriy Grigoriev, dyrektor generalny operatora sieci ładowania Powerdot w Polsce, dopiero przy 5 milionach elektryków, które możemy zobaczyć w Polsce dopiero za ok. 20 lat i utrzymaniu wydolności systemu na obecnym poziomie, elektromobilność obciążałaby maksymalnie dostępne moce wytwórcze w energetyce w 10 proc. W praktyce jednak nie jest możliwe, aby przez 20 lat nie podjęto w Polsce żadnych inwestycji w budowę i rozbudowę elektrowni.

Energii nam nie zabraknie nawet przy gwałtownym rozwoju elektromobilności

Można też spojrzeć na to przez pryzmat pojedynczego źródła wytwórczego. Jeżeli weźmiemy pod uwagę elektrownię Kozienice (druga co do wielkości elektrownia w Polsce), to zasila ona ogólnopolską sieć z mocą 4 tys. MW. Gdybyśmy założyli, że wszystkie stacje ładowania są w użyciu, a prąd pochodzi wyłącznie z kozienickiej elektrowni, ładujące się samochody wykorzystałyby jej moc w około 20 proc.

Dlatego nawet jeśli weźmiemy pod uwagę, że nie wszyskie zainstalowane w systemie źródła energii są dostępne przez cały czas (w szczególności farmy wiatrowe i fotowoltaika pracują w zależności od warunków pogodowych), to margines bezpieczeństwa pozostaje duży. Stopniowe przestawianie krajowej floty pojazdów z paliw płynnych na prąd nie powinno być szokiem dla sieci elektroenergetycznej. Szczególnie jeśli aut na prąd jest tyle, co obecnie, i zużywają one mniej energii niż wykorzystywane przez Polaków telefony komórkowe.

Fot. Powerdot

Nasza strona używa plików cookies. Więcej informacji znajdziesz na stronie polityka cookies