Partnerzy wspierający
KGHM Orlen Tauron
Trump i dochodzenia gną karki. „Zielona” łatka może zaszkodzić bankom

Trwa rejterada amerykańskich instytucji finansowych z Net-Zero Banking Alliance. Choć lista byłych już członków klimatycznej koalicji się wydłuża, na razie sprawie trzeba się raczej przyglądać, niż wieszczyć koniec zielonego finansowania i udziału banków w transformacji

Wszystko miało swój początek 6 grudnia 2024 roku, kiedy ogłoszono, że Goldman Sachs opuszcza Net-Zero Banking Alliance (NZBA). Następnie taki krok wykonały inne amerykańskie duże banki: Wells Fargo, Bank of America, Morgan Stanley i Citi. Wśród członków NZBA Stany Zjednoczone reprezentowane są jeszcze tylko przez JPMorgan Chase oraz trzy mniejsze instytucje: Amalgamated Bank, Areti Bank i Climate First Bank.

Porzucenie klimatycznej koalicji – działającej od kwietnia 2021 r. przy Organizacji Narodów Zjednoczonych i wciąż zrzeszającej 142 podmioty – przez największych amerykańskich graczy nie mogło przejść bez echa. W końcu sygnatariusze zobowiązali się, że swoją działalność dostosują do jednego celu: osiągnięcia zerowej emisji gazów cieplarnianych do roku 2050.

Kto ucieka z NZBA i dlaczego

To, że amerykańskie instytucje finansowe opuszczają globalną, nieobowiązkową inicjatywę, wcale nie oznacza, że porzucają ambitne plany finansowania transformacji, a w koszu lądują ich cele klimatyczne. Żaden z banków – jak dotąd – nie wywiesił białej flagi na froncie walki z postępującymi zmianami klimatu.

Przeczytaj też: Kolejna spółka energetyczna skorzystała z zielonego finansowania

Widać to było już w przypadku Goldman Sachs, który jako pierwszy wyszedł z NZBA. W stanowisku rozesłanym przed miesiącem do mediów podkreślono, że nie wycofał się z założonych celów (na rzecz klimatu itp.) i będzie pomagał swoim klientom w tym zakresie. Koalicję więc może opuścił, ale kierunku nie zmienia. Podobnie wydarzyło się w przypadku innych instytucji finansowych.

Skąd jednak ten popłoch wśród banków z USA? Jak sugeruje serwis ESGDive, stany, w których rządzą republikanie, sprawdzają, czy poszczególne instytucje np. nie łamią przepisów antymonopolowych albo nie utrudniają spółkom naftowym dostępu do finansowania poprzez zobowiązania, że wsparcie otrzymają tylko zrównoważone przedsięwzięcia.

Przeczytaj też: Jak banki finansują transformację

Wśród banków-sygnatariuszy NZBA raczej trudniej niż łatwiej znaleźć chętnych do wyłożenia pieniędzy na nowe inwestycje wydobywcze. A że wszczęte ponad 2 lata temu dochodzenia w niektórych stanach właśnie zmierzają ku końcowi – wyjście z koalicji to ruch wyprzedzający w wydaniu największych graczy. Podobne wyjaśnienia można znaleźć w wielu innych tytułach prasowych z USA.

MAGA dla Oil & Gas

Decyzję banków mógł przyspieszyć ponowny wybór Donalda Trumpa na prezydenta USA. Mając pewnego partnera w jego osobie, republikańscy politycy i przedstawiciele sektora paliwowego mogli już poczuć się o wiele pewniej.

Pewność sektora oil & gas będzie się tylko umacniała, jeżeli Trump zrealizuje politykę gospodarczą zawartą w jednym z powtarzanych przez siebie sloganów, czyli „Drill, baby, drill” (jego autorem jest republikanin Michael Steele, były wicegubernator stanu Maryland). W tym haśle, które chętnie powtarza także Chris Wright, przyszły sekretarz ds. energii, zawarta jest strategia przyszłej amerykańskiej administracji. Stany miałyby produkować jeszcze więcej ropy, jeszcze więcej gazu (łupkowego) i bez oglądania się na cele klimatyczne, ponownie rozpychać się na rynku paliw i nie tylko.

Trump już podczas pierwszego pobytu w Białym Domu zdecydował np. o wyjściu USA z Porozumienia paryskiego (co odkręcał Joe Biden). Teraz, wraz z jego powrotem, znów są obawy, że zrobi to ponownie. Bycie „zielonym” może stać się po prostu nieopłacalne, nie tylko finansowo.

Wydarzenia zza oceanu będą mieć znaczenie także w Europie. Wszystko będzie zależeć od tego, czy rzeczywiście Trump i jego gabinet będą mieć tak jastrzębie podejście, jak deklarowali w trakcie kampanii wyborczej. Jeśli krok po kroku będą rozmontowywane zobowiązania amerykańskich spółek (bo na bankach się nie skończy), to w zasadzie USA odepną swój wagonik od pociągu „Zeroemisyjność w 2050 r.”. A wówczas na pewno nie zabraknie głosów, by coś podobnego zrobiła Unia Europejska.

Fot. Gage Skidmore from Surprise, AZ, United States of America, CC BY-SA 2.0, via Wikimedia Commons

KATEGORIA
FINANSE
UDOSTĘPNIJ TEN ARTYKUŁ

Zapisz się do newslettera

Aby zapisać się do newslettera, należy podać adres e-mail i potwierdzić subskrypcję klikając w link aktywacyjny.

Nasza strona używa plików cookies. Więcej informacji znajdziesz na stronie polityka cookies