Nowy raport Ember pokazuje, że kryzys przyspieszył transformację w UE. Spory w tym udział malejącego zużycia energii elektrycznej
Think tank Ember podsumował pierwsze półrocze 2023 roku w unijnej energetyce. Wyraźnie widać, że z kryzysem, który nadszedł po agresji Rosji na Ukrainę, państwa wspólnoty radzą sobie lepiej, niż można było przypuszczać. Obawy o zapasy gazu i węgla można odłożyć na półkę, bo zapotrzebowanie na te paliwa w energetyce znacząco zmalało.
Przeczytaj też: Historyczny czerwiec. Rekordowo niska produkcja prądu z węgla
Przez pierwszych sześć miesięcy br. elektrownie gazowe i węglowe w całej UE wyprodukowały zaledwie 410 TWh godzin energii, czyli o 17 proc. mniej niż w analogicznym okresie 2022 r. To najniższy wynik w historii.
Spadek udziału paliw kopalnych to pochodna dwóch czynników. Po pierwsze w minionym półroczu zapotrzebowanie na energię w 27 państwach UE zmalało o 5 proc. (w porównaniu do 2022 r.). Po drugie, w lawinowym tempie przybywa nowych odnawialnych źródeł energii (OZE), które dostarczają coraz więcej zielonej elektryczności i „wypychają” gaz i węgiel z rynku. Spośród 27 członków UE w aż 17 państwach przez I półrocze tego roku udział OZE w produkcji energii elektrycznej przekraczał 50 proc. W Danii i Portugalii przekraczał 75 proc.
Szczególną rolę, zwłaszcza w II kwartale, odegrała fotowoltaika, która dostarczyła o nawet 13 proc. więcej energii elektrycznej niż przed rokiem. Swoje dołożyły wiatraki, które po gorszym początku roku odbiły i poprawiły wynik z I półrocza 2022 r. o 5 proc.
Przeczytaj też: Kamień milowy dla OZE w Polsce
Polska jeszcze nie znalazła się w tym gronie, ale jak mogliście już przeczytać, w kwietniu i maju udział OZE sięgał 30 proc., a w okresie czerwiec-lipiec był niewiele mniejszy. Ember pisze, że Polska znalazła się w gronie 14 państw UE, które w pierwszym półroczu 2023 r. ustanowiły nowe rekordy najniższej generacji energii elektrycznej z paliw kopalnych. Poza Polską zaobserwowano to także w Czechach, Finlandii czy Danii.