Działania na terenie kopalni stały się dla niemieckich aktywistów symbolem cofającej się transformacji
Koncern energetyczny RWE rozpoczął demontaż siedmiu turbin wiatrowych, które pozostały w okolicy kopalni odkrywkowej Garzweiler w Nadrenii Północnej-Westfalii. To kontynuacja działań zapoczątkowanych w październiku ubiegłego roku, gdy pierwszy z wiatraków farmy Keyenberg-Holzweiler przeznaczono do rozbiórki (składała się z 8 turbin). Spółka robi to po to, by „uwolnić” teren pod planowaną rozbudowę odkrywki położonej na południe od Mönchengladbach.
Przeczytaj też: Ukłon w stronę węgla i więcej OZE. PEP2040 pod lupą
Znikające wiatraki niemieccy aktywiści traktują symbolicznie: farmę obok Garzweiler otwarto w 2001 roku, miała ona zwiastować nadejście nowych czasów w energetyce oraz odejście od węgla. W 2022 roku takie nadzieje trzeba było porzucić, przynajmniej czasowo. RWE wygrało wtedy batalię prawną i uzyskało zgodę na rozbudowę odkrywki.
To nie pierwszy raz, gdy o kopalni jest głośno. Żeby mogła dalej funkcjonować, wyburzone zostały nie tylko wiatraki. Z mapy zniknęło miasteczko Lützerath, by zrobić miejsce na rozbudowę odkrywki. Przeciwko zniszczeniu miejscowości ostro protestowano na początku 2023 r. To wówczas zrobiono zresztą słynne zdjęcie uśmiechniętej Grety Thunberg niesionej przez policjantów.
Przeczytaj też: Aktualizacja strategii energetycznej Polski do poprawki
Jak twierdzi RWE, powiększenie odkrywki jest konieczne, by zapewnić węgiel brunatny dla elektrowni. Spółka tłumaczyła, że podjęła taki krok wyłącznie z powodu kryzysu energetycznego i jest to rozwiązanie czasowe. Koncern nadal zamierza wycofać się z wydobycia węgla do 2030 roku.
RWE oszczędnie informuje o tym, co dzieje się przy kopalni Garzweiler, czemu trudno się dziwić. Trafiłem jednak na informację, która wskazuje, że spółka choć trochę próbuje uratować sytuację. Pod koniec ubiegłego roku zaczęła budowę dwóch farm fotowoltaicznych na tych terenach, towarzyszą im magazyny energii.
Fot. Martin Falbisoner, CC BY-SA 4.0, via Wikimedia Commons