Od 2000 roku w Szkocji w wyniku rozwoju energetyki wiatrowej wycięto 15,7 mln drzew – donosi „Daily Telegraph”. Gazeta jako źródło tej informacji wskazuje odpowiedź, której jednemu z członków parlamentu, Liamowi Kerrowi, udzieliła ministerka Mairi Gougeon odpowiedzialna m.in. za sprawy obszarów wiejskich.

Przeczytaj też: Ruszają testy nowej technologii dla farm wiatrowych

W piśmie do Kerra wyliczono, że żeby zrobić miejsce pod turbiny wiatrowe, przez 23 lata wycięto ponad 7,8 tys. hektarów lasów. Przy założeniu, że na jednym hektarze rośnie około 2 tys. drzew, oszacowano, że usunięto ich blisko 16 mln.

Pytania o wpływ budowy farm wiatrowych na stan lasów pojawiły się nieprzypadkowo. Szkocja rozważa zwiększenie mocy zainstalowanej w energetyce wiatrowej. Obecnie w kraju pracują turbiny o mocy 8 GW. Ten potencjał może wzrosnąć ponad dwa razy.

Forestry and Land Scotland (FLS), agencja odpowiedzialna za zarządzanie lasami (podobna do polskich Lasów Państwowych), broni się, że choć liczby mogą robić wrażenie, to nie oddają stanu faktycznego. „Telegraph” przytacza stanowisko, w którym FLS dowodzi, że od 2000 roku posadziło 500 mln drzew. Co więcej, 16 mln drzew wyciętych tylko pod wiatraki to mniej więcej tyle, ile rocznie wycina się w Szkocji.

Przeczytaj też: Rekordowa liczba odmów dla nowych odnawialnych źródeł

O tym, że sytuacja nie jest tak dramatyczna, można dowiedzieć się też z innej odpowiedzi Gougeon, udzielonej Rhodzie Grant, parlamentarzystce szkockiej Partii Pracy. Polityczka pytała, jak kraj radzi sobie z zalesianiem. W ciągu 5 lat w Szkocji przybyło około 51 tys. hektarów nowych terenów leśnych, co odpowiada około 102 mln drzew.