Projekt badawczy z Niemiec ma dać odpowiedź na to, czy opłaca się budować ultrawysokie wiatraki
Zajmująca się m.in. innowacjami w branży OZE grupa Gicon pokazała swój najnowszy, testowy projekt. Na dawnych terenach kopalnianych na Łużycach stanął ogromny maszt o wysokości 300 metrów. Jego budowa trwała kilka miesięcy. Instalacja waży 70 ton. Na 300-metrowej konstrukcji zamontowano ponad 40 urządzeń pomiarowych. Maszt powstał w okolicy oddalonej o około 60 km od polskiej granicy miejscowości Klettwitz. Stoi tam już farma wiatrowa i fotowoltaiczna. Wyraźnie góruje nad istniejącymi wiatrakami.
Przeczytaj też: PGE wybrała dostawcę turbin dla swojej największej farmy wiatrowej
Gicon i inne zaangażowane w projekt podmioty chcą sprawdzić, czy na wysokości 300 metrów warunki wietrzne będą odpowiednie. Jeśli roczne badania zakończą się sukcesem, to są już zainteresowani rozwojem tak wysokich turbin wiatrowych. Całe przedsięwzięcie na obecnym etapie należy traktować jednak raczej jako nowinkę i projekt badawczy, niż początek technologii, która w rok czy dwa zrewolucjonizuje sektor energetyki wiatrowej.
Obecnie w branży widać zmianę podejścia do kwestii wysokości wiatraków, przynajmniej tych na morzu. Więcej w tekście: Nietypowy apel producentów turbin. Chcą spowolnienia rozwoju morskich wiatraków.
Technologiczny podział był dotychczas jasny: turbiny z piastami na wysokości powyżej 200 metrów stają na morzu, niższe – na lądzie. Są wyjątki jak jeden z modeli Vestasa o wysokości 199 m, ale zwykle na lądzie powstają niższe wiatraki, choćby ze względu na bliskość zabudowań mieszkalnych etc.
Przeczytaj też: Repowering z rozmachem. Trzy razy więcej mocy na jednej z farm
Projekt zyskał poparcie władz krajów związkowych i federalnych, które hojnie go subsydiują. Pomiary z Klettwitz mają pomóc w oszacowaniu kosztów rozwoju jeszcze wyższych lądowych wiatraków (opisywanych jako wysokogórskie). Na razie nie ma nawet prototypów takich turbin, ale miałyby sprawdzać się np. jako pojedyncze jednostki, instalowane w dotychczas trudno dostępnych miejscach. Można byłoby je też zintegrować z istniejącymi farmami.