Europejska Federacja Transportu i Środowiska (Tranport & Environment, T&E) podaje, że emisje CO2 dwóch przewoźników – Ryanaira i Wizzaira – były ubiegłym roku wyższe niż w 2019 r. Według organizacji Ryanair był najbardziej emisyjną europejską linią lotniczą. Jego działalność wygenerowała 13,3 mln ton dwutlenku węgla. Loty realizowane przez Wizzair doprowadziły do emisji 3,7 mln ton CO2.

Przeczytaj też: UE przymknie oko na spalanie drewna w elektrowniach?

Ubiegłoroczne emisje linii są porównywane z danymi z 2019 r. dlatego, że był to ostatni rok przed pandemią, a więc względnie miarodajny. W ocenie T&E mamy do czynienia nie tylko z odbiciem w branży, ale też ze złamaniem obietnic, że przewoźnicy będą walczyć z nadmiernymi emisjami CO2 w ramach swojej działalności.

Organizacja podkreśla przy tym, że emisje rosną w efekcie powrotu do latania na krótkich dystansach. Lufthansa czy Air France w 2022 roku – licząc loty długodystansowe – wyemitowały mniej niż trzy lata wcześniej.

Przeczytaj też: Polki i Polacy gotowi na poświęcenia na rzecz klimatu

Lotnictwo jest objęte systemem handlu uprawnieniami do emisji (EU ETS), ale korzysta z ulg. System działa tylko w przypadku lotów na terenie Unii Europejskiej, Wielkiej Brytanii i Szwajcarii. Dzięki temu linie obsługujące loty długodystansowe unikają ponoszenia kosztów wpływu na środowisko, natomiast w przypadku Ryanaira czy Wizzaira – tę opłatę przewoźnicy przerzucają na klientów. Jak wylicza T&E, w przypadku lotu z Paryża do Berlina linia lotnicza płaci za emisję CO2 4 euro za pasażera. Gdy jest to lot Paryża do Nowego Jorku, opłaty klimatycznej nie ma, choć ślad węglowy rejsu jest o wiele większy. W przypadku Air France taki lot w przeliczeniu na pasażera kosztowałby o 26 euro więcej.

Według T&E w obecnym reżimie prawnym Unia Europejska kpi z zasady „zanieczyszczający płaci”, ponieważ nie uszczelnia systemu emisji i zostawia furtki, dzięki którym np. Air France nie płaci za swój wpływ na środowisko.

_{Fot. Mark Harkin, CC BY 2.0, via Wikimedia Commons}