Biznes wie, że odnawialne źródła energii są sposobem na obniżenie rachunków za prąd. To może przyspieszyć transformację energetyczną
Polskie firmy są w stanie szoku energetycznego. 70 proc. z nich obawia się o dostęp do energii w najbliższym sezonie grzewczym – to wnioski z badania przeprowadzonego przez ING Bank Śląski. Z analizy wynika również, że niemal wszyscy przedsiębiorcy (95 proc.) przerzucają wyższe koszty energii na odbiorców. Poszukują też tańszych materiałów i usług, tną wydatki np. na działania marketingowe, czy wstrzymują inwestycje. Jednocześnie spora część z nich zamierza szukać ratunku we własnych, odnawialnych źródłach energii.
Ogromna większość firm czuje dotychczasowe podwyżki cen energii i oczekuje kolejnych. Najczęściej udzielają odpowiedzi, że ceny paliw i energii wzrosły od 50 do aż 80 proc., a spodziewana jest też druga fala podwyżek o zbliżonej skali. – To pokazuje, jak duże są oczekiwania inflacyjne przedsiębiorców. Ich zdaniem skok cen energii jest trwały. A kiedy i firmy i gospodarstwa domowe nie wierzą w powrót niskiej inflacji, podnoszą koszty i spirala inflacyjna się nakręca – wyjaśnia Rafał Benecki, główny ekonomista ING.
Przeczytaj też: Kryzys dociska firmy do ściany. 3/4 z nich planuje przejście na zieloną energię
Z taką skalą kryzysu nigdy nie mieliśmy do czynienia w polskim biznesie. Na szczęście przedsiębiorcy podchodzą do sprawy bardzo racjonalnie. Starają dostosować się do obecnej sytuacji poprzez poszukiwanie tańszych dostawców lub materiałów – robi tak 77 proc. małych i średnich firm. Ponad jedna trzecia z nich (dokładnie 36 proc.) jest z kolei zainteresowana „zielonymi inwestycjami”. Wzrosła bowiem świadomość, że podniesienie efektywności energetycznej i własne źródła energii stają się w wielu przypadkach elementami bezpieczeństwa i obniżki kosztów.
Co piąta firma rozpoczęła lub planuje inwestycje w termomodernizację, a w przypadku odnawialnych źródeł energii (OZE) – 17 proc. ankietowanych prowadzi takie inwestycje albo je planuje (np. montaż paneli fotowoltaicznych). Z kolei co trzecia firma planująca lub inwestująca w OZE ma już takie rozwiązanie, ale nadal będzie je rozwijać lub już rozszerza inwestycje w tym zakresie. Przedsiębiorstwa modernizują też linie produkcyjne na bardziej energooszczędne – tak robi 15 proc. z nich. Aktywne w tym obszarze są przede wszystkim firmy przemysłowe, które cechuje wyższa energochłonność niż np. usługi czy budownictwo. Widać też, że małe i średnie przedsiębiorstwa oszczędności i inwestycje w OZE uważają za mniej istotne niż odbiorcy energochłonni.
Przeczytaj też: Wiatraki i panele na ratunek polskiej energetyce
Jaki jest wniosek z badania przeprowadzonego przez ING? Kryzys może stać się impulsem do przyspieszenia transformacji energetycznej. – Obecny system energetyczny jest nie do utrzymania. OZE są jedynym wyjściem. Kraje Europy Zachodniej już dziś idą w tym kierunku i również Polska, która 70 proc. eksportu kieruje do innych państw UE, musi się do tego dostosować. Nasi partnerzy tego oczekują i jest to pozytywny sygnał – ocenia Rafał Benecki.
Aby przechodzenie z węgla na zieloną energię mogło nastąpić, trzeba usunąć najpierw kilka barier. Co trzecia firma, która obecnie nie planuje i nie jest w trakcie inwestycji w OZE, czeka na dostępność środków na ten cel. Taki sam odsetek firm oczekuje lepszych rozwiązań na poziomie państwa (np. odblokowanie możliwości budowy wiatraków, zwiększenie opłacalności zakładania paneli PV). Ponad 40 proc. firm, które aktualnie nie inwestują w OZE, deklaruje, że nie wykluczają tego w przyszłości. Ponad połowa firm przemysłowych jest gotowa modernizować linie produkcyjne, jeśli otrzyma na to środki. Z kolei 30 proc. czeka na pieniądze pochodzące z UE.