Organizacje środowiskowe chciały bardziej zdecydowanych rozwiązań. Na razie mogą mówić o połowicznym sukcesie
W Parlamencie Europejskim przegłosowano poprawki do dyrektywy o odnawialnych źródłach energii (OZE). Zmiany w przepisach w dużej mierze dotyczą biomasy. Decyzją europarlamentarzystów i europarlamentarzystek powstanie definicja „pierwotnej biomasy drzewnej”. Do tego paliwa nie będzie można dłużej dopłacać.
Pierwotna biomasa drzewna nie będzie też uznawana za odnawialne źródło energii. Podział biomasy na „pierwotną” i pozostałą ma na celu ochronę lasów. W szerokiej definicji biomasy mieszczą się obecnie zarówno odpady z branży meblarskiej (wtórna biomasa drzewna), jak i drewno ścinane tylko po to, by je spalić w piecach (biomasa pierwotna).
Przeczytaj też: Więcej gazu i biomasy w ciepłownictwie. MKiŚ z nowym planem
W efekcie tych zmian, w niedalekiej przyszłości wycinka lasów, by pozyskać drewno dla energetyki, czy korzystanie z niego w ciepłowniach staną się mniej opłacalne. Są jednak wyjątki od tej zasady: za pierwotną biomasę drzewną nie zostaną uznane np. drzewa powalone w wyniku wichury itp.
Zmiany w europejskiej dyrektywie sprawią, że pierwotna biomasa straci status odnawialnego źródła energii. Nie nastąpi to jednak od razu. PE zdecydował, że proces ten będzie rozłożony w czasie i potrwa do 2030 roku. W okresie, w którym biomasa będzie tracić status OZE, maleć powinny dopłaty do jej spalania. Nie doprecyzowano jednak, w jaki sposób Unia Europejska będzie dążyła do realizacji tego celu, ani za pomocą jakich narzędzi będzie wspierała alternatywne źródła energii.
Debata w Parlamencie Europejskim w sprawie dyrektywy OZE i roli biomasy była bardzo szeroka, pisaliśmy m.in. o efektach prac komisji ENVI. Przyjęte poprawki pokazują jednak, że ostatecznie – możliwe, że przez trwający kryzys energetyczny – UE przyjmie mniej zdecydowaną postawę wobec wykorzystania drewna w energetyce. Nie można też wykluczyć, że na etapie negocjacji z państwami członkowskimi propozycje będą dalej modyfikowane.
Aktywiści domagali się dużo bardziej zdecydowanych działań i klarownych przepisów, które ukróciłyby przede wszystkim spalanie drzewa z lasu. Biomasa w energetyce jest jednak wykorzystywana przez rządy, by na papierze wykazywać spełnianie wymogów w zakresie energii odnawialnej. Takim przypadkiem jest Polska. W 2020 roku według wyliczeń Eurostatu nasz kraj wypełnił cele w zakresie udziału OZE w produkcji energii. Wyniósł on ponad 16 proc., z tym że jedna czwarta „zielonej” energii pochodziła z biomasy.
Spalanie odpadów drzewnych przetwarzanych potem na pellet budzi mniej emocji, ponieważ wpisuje się w założenia gospodarki obiegu zamkniętego. Natomiast wykorzystywanie drewna do produkcji energii nadal wiąże się z generowaniem emisji dwutlenku węgla, przy jednoczesnym wycinaniu „pochłaniaczy” CO2, czyli drzew.
Przeczytaj też: Jest węgiel, czy nie ma? Zamieszanie po słowach Anny Moskwy
Na mniej zdecydowane stanowisko PE zwraca uwagę Stowarzyszenie Pracownia na rzecz Wszystkich Istot, która jako jedna z kilku organizacji środowiskowych z kraju, zaangażowała się w akcję walki o lasy. Augustyn Mikos ze stowarzyszenia przyznaje, że działania PE to „ważny krok”, ale w jego ocenie – za mało radykalny.
– Jesteśmy jednak głęboko rozczarowani tym, że Parlament nie podążył za głosem nauki i nie wyeliminował w pełni zachęt do spalania drzew. (...). Przegłosowane poprawki są dalekie od zaleceń Komisji Ochrony Środowiska i Przemysłu, aby zasadniczo przestać wliczać pierwotną biomasę drzewną do celu energii odnawialnej i przestać ją subsydiować w ramach Dyrektywy OZE – podsumowuje Mikos, cytowany w komunikacie Pracowni.
Więcej o tym, jakie skutki ma powstawanie kolejnych źródeł energii zasilanych biomasą, w tekście Kolejny krok Holandii ws. rezygnacji z biomasy drzewnej. Koniec dotacji dla ciepłowni. Holandia zaczęła wdrażać te zmiany jeszcze przed głosowaniem ws. dyrektywy.