Partnerzy wspierający
KGHM Orlen Tauron
Jak co roku płoną czarnobylskie lasy i wracają łańcuszki o rzekomej radioaktywnej chmurze. Uwaga na fake newsa

Tegoroczna edycja fałszywych ostrzeżeń jest szczególnie groźna, bo pojawia się w trakcie wojny w Ukrainie

Jak co roku w Czarnobylskiej Strefie Wykluczenia (zonie) płoną lasy i kolejny raz wraca fake news o tym, że rzekomo powstała tam radioaktywna chmura, która już, za momencik, ma znaleźć się w Polsce.

Informacja o „przechodzeniu nad Polską promieniotwórczej chmury znad Czarnobyla” jest nieprawdziwa. Jednak obecnie, w czasie inwazji rosyjskiej na Ukrainę, łatwiej wywołać panikę. Strona ukraińska przez kilka tygodni nie miała kontroli nad Zoną. Co więcej, oszuści, którzy rozsyłają informacje o skażeniu, twierdzą, że „media praktycznie nie podają tego do wiadomości”. To też nieprawda: choćby na green-news.pl często piszemy ostatnio o Czarnobylu i stale podajemy informacje o sytuacji radiacyjnej. Tyle tylko, że stan faktyczny niemal się nie zmienia. Nadal, wbrew łańcuszkom i niektórym doniesieniom z Ukrainy, jest bezpiecznie.

Przeczytaj też: Jak uniknąć atomowej dezinformacji

Cel jest jeden: wywołać panikę dzięki nawiązaniu do tego, że płoną czarnobylskie lasy. W 2020 roku, gdy mieliśmy do czynienia z jednym z największych, jeśli nie największym pożarem w zonie, pojawiły się podobne łańcuszki, niemające nic wspólnego z rzeczywistością.

Owszem, gdy ogień dociera do miejsc bardziej skażonych, jak słynny już „Czerwony Las”, to mogą wystąpić pewne wahania odczytów. Ogień „wyrzuca” niektóre pierwiastki w powietrze (a te radioaktywne znajdują się we florze i glebie w zonie), ale nie jest ich tyle, by groziły ludziom.

Gdy płonęły lasy w 2020 roku, ukraińskie służby – które mają tendencję do wyolbrzymiania, o czym już pisałem nie tak dawno – tonowały nastroje. Już wtedy prognozowano, że dym znad Zony ma 100-krotnie niższe stężenie cezu (Cs-137) niż dopuszczalne. W tym roku jest tak samo. Ukraiński urząd dozoru jądrowego poinformował, że odnotowano niewielki wzrost stężenia cezu, ale nie stanowi to zagrożenia dla mieszkańców Ukrainy.

Przeczytaj też: SMR-y mają wywrócić do góry nogami polską energetykę

Obecnie pożary są o wiele mniejsze, więc trudno mówić o jakimkolwiek zagrożeniu. Ponadto Państwowa Agencja Atomistyki celowo rozmieściła więcej stacji pomiarowych na wschodzie kraju i żadna z nich przez ostatnie dni nie wykazała zwiększonego promieniowania.

Przez to, jak sowieci zachowali się w trakcie katastrofy w Czarnobylu 1986 r., zatajając wypadek, obecnie takie fake newsy trafiają na podatny grunt. Ze względu na historię tej elektrowni łatwo jest podsycać obawy i bazować na niedopowiedzeniach. Niemniej, gdyby tylko nastąpiło odchylenie w odczytach, biłyby na alarm nie tylko polskie, ale i światowe służby zajmujące się energetyką jądrową czy środowiskiem. Warto uważać na takie „wrzutki” zwłaszcza teraz, gdy nie wiadomo, kto za nimi stoi.

KATEGORIA
ATOM
UDOSTĘPNIJ TEN ARTYKUŁ

Zapisz się do newslettera

Aby zapisać się do newslettera, należy podać adres e-mail i potwierdzić subskrypcję klikając w link aktywacyjny.

Nasza strona używa plików cookies. Więcej informacji znajdziesz na stronie polityka cookies