Xi Jinping wyrażnie jest zainteresowany wykorzystywaniem programu klimatycznego do celów geopolitycznych. Może jednak nadać nowy impet globalnym negocjacjom o redukcji emisji CO2
Chiny dotychczas wzbraniały się przed włączeniem w aktywną walkę ze zmianami klimatu, jednak tym razem zmieniają nastawienie. Tamtejszy rząd ogłosił przyspieszenie działań na rzecz klimatu w perspektywie 2030 r. oraz osiągnięcie neutralności klimatycznej do 2060 roku.
Przeczytaj też: Zielona energia cenowo nokautuje gaz i węgiel
– Wzywamy wszystkie kraje, by dążyły do innowacyjnego, skoordynowanego, zielonego i otwartego rozwoju dla wszystkich – powiedział prezydent Chin Xi Jinping podczas Zgromadzenia Generalnego Narodów Zjednoczonych. Niespełna godzinę wcześniej przemawiał prezydent USA Donald Trump, który o kwestiach klimatu wypowiedział się w całkowicie innym tonie. I nic dziwnego – Stany Zjednoczone są na etapie wychodzenia z porozumienia paryskiego (szczegóły tutaj). Chiny są największym emitentem CO2 na świecie. USA im pod tym względem mocno ustępują, ale są na drugim miejscu.
Li Shuo, ekspert ds. polityki klimatycznej w Greenpeace East Asia, zwrócił uwagę na konsekwencje zobowiązania Chin do globalnej potęgi. Jego zdaniem przemówienie Xi było odważnym i dobrze przemyślanym posunięciem. – Pokazuje stałe zainteresowanie Xi wykorzystywaniem programu klimatycznego do celów geopolitycznych – ocenił.
Wciąż pozostaje oczywiście wiele pytań, przede wszystkim to, jak kraj zdefiniuje neutralność klimatyczną i jak zamierza rozliczać się ze swoich deklaracji. W ostatnich miesiącach słychać było głównie o rekordowych inwestycjach Chin w elektrownie węglowe.
Przeczytaj też: UE zwiększa wydatki na zieloną transformację
Tak istotna zmiana retoryki ze strony chińskich władz daje jednak nadzieję na przyspieszenie międzynarodowych negocjacji klimatycznych. Horyzont 2060 r. jest bardzo odległy, ale warto zwrócić uwagę, że w przeciwieństwie do Chin Polska nie złożyła dotychczas nawet takiej deklaracji w sprawie redukcji emisji CO2.