Czy może być jeszcze gorzej? W ubiegłym roku świat podkręcił tempo globalnego ocieplenia
Rośnie świadomość tego, że ludzkość niszczy środowisko naturalne w zawrotnym tempie, ale nie przekłada się to na realną poprawę. Mało tego – podczas gdy naukowcy apelują o stanowczą redukcję emisji CO2 na świecie, ona cały czas rośnie. I to bardzo szybko.
Jak wynika z najnowszej edycji raportu publikowanego przez koncern paliwowy BP, w 2018 r. globalny poziom emisji dwutlenku węgla wzrósł najszybciej od siedmiu lat. Popyt na energię rósł najszybciej od dekady, mimo że wzrost gospodarczy zaczął spowalniać.
- Według naszych szacunków emisje CO2 związane z produkcją energii wzrosły w ubiegłym roku o około 2 proc. Taki poziom emisji można porównać ze zwiększeniem liczby samochodów osobowych na świecie o jedną trzecią – wyjaśnił Spencer Dale, główny ekonomista BP.
Jednym z czynników były zmienne warunki pogodowe. Większa liczba dni, w których było albo bardzo zimno, albo bardzo gorąco, spowodowała większy popyt na energię do ogrzewania domów i klimatyzację. Za główną część wzrostu emisji odpowiadają Chiny, Indie i Stany Zjednoczone – największe gospodarki świata odnotowujące jednocześnie wysokie tempo wzrostu gospodarczego.
Średnia temperatur na Ziemi od czasów rewolucji przemysłowej wzrosła już o 1 proc. To najszybsze tempo ogrzewania się atmosfery od epoki lodowcowej 10 tys. lat temu. Niemal wszystkie znane prace naukowe wskazują, że głównym powodem wzrostu temperatur jest właśnie spalanie przez ludzi węgla, ropy i gazu. Według analiz BP, globalne emisje CO2 będą dalej rosły. Nie oznacza to jednak, że mamy w Polsce wymówkę, by nic nie ze swoim poziomem emisji nie robić, zwłaszcza że w kraju coraz bardziej odczuwalne są negatywne skutki globalnego ocieplenia.