Projekt ustawy, która wytyczy kierunek rozwoju wiatraków na Bałtyku, będzie gotowy najpóźniej we wrześniu
– Prace nad projektem ustawy offshorowej (dotyczącej rozwoju farm wiatrowych na morzu – red.) jest na tyle zaawansowany, że będziemy gotowi pokazać go na zewnątrz za dwa – trzy miesiące – powiedział Piotr Czopek, dyrektor departamentu energii odnawialnej i rozproszonej w Ministerstwie Energii. Licząc od dzisiaj, trzy miesiące przypadają w pierwszej połowie września.
Ostatnie miesiące Czopek nazwał okresem intensywnej pracy. – Przygotowanie dobrego projektu wymaga szerokiej dyskusji, bo dotykamy obszaru, który nie jest dziś szczególnie uregulowany. Zbliżamy się do końca prac i liczymy, że projekt w miarę szybko uda się zgłosić – ujawnił szef departamentu w ME.
W podobnym tonie wypowiedział się Zbigniew Gryglas, poseł kierujący sejmowym zespołem do spraw rozwoju morskiej energetyki wiatrowej. – Wierzę, że uda się tę ustawę wprowadzić pod obrady Sejmu przed końcem kadencji. Będzie ona zawierać konstytucję dla branży offhsore. Obecnie, żeby zacząć budować na morzu, trzeba uzyskać kilkadziesiąt zgód, zezwoleń i pozwoleń. Chcemy uprościć procedury, by były porównywalne z tymi na świecie – zapowiedział.
Energetyka wiatrowa na polskiej części Bałtyku to wielka nowa gałąż sektora, która w Polsce dopiero będzie się rozwijać. Farmy na morzu budować chcą m.in. Polenergia i Equinor, państwowe PGE i Orlen, a także szereg zagranicznych podmiotów, np. EDPR. Według wstępnych szacunków powstać mogą wiatraki o łącznej mocy kilkunastu gigawatów wobec 40 GW zainstalowanych w całej krajowej energetyce.
Technologia wiatrowa tanieje i pozwala uniknąć emisji CO2. Wymaga jednak stabilnych przepisów, o których przyjęcie regularnie upominają się inwestorzy z kraju i zagranicy. – Dla planowania całego przemysłu, linii produkcyjnych, stoczni, zakładów produkcyjnych, które mogą rozwinąć się w Polsce, potrzebujemy tego dokumentu jak najszybciej – podsumował Janusz Gajowiecki, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej.