Morskie farmy wiatrowe u wybrzeży Ameryki miały być intratną inwestycją duńskiego koncernu. Jednak zamiast liczyć potencjalne zyski, Ørsted liczy straty
Na początku listopada Ørsted, jedna z największych firm energetycznych, które bazują na zeroemisyjnych źródłach, ogłosiła, że porzuca projekty morskich farm wiatrowych Ocean Wind 1 i 2. Elektrownie miały powstać u wybrzeży stanu New Jersey w drugiej połowie tej dekady.
Decyzja duńskiej firmy szybko odbiła się echem na giełdach, cena akcji Ørsted zanurkowała (nie pierwszy raz w tym roku). 1 listopada, gdy pojawiły się informacje o rezygnacji z projektów w sektorze offshore wind (morska energetyka wiatrowa), wycena spadła o 26 proc. Wpływ na taką reakcję inwestorów miał także fakt, że Ørsted dokonał odpisu 28,4 mld duńskich koron (około 4 mld dol.) z tytułu utraty wartości za 9 miesięcy 2023 r.
Przeczytaj też: Słodko-gorzkie podsumowanie ośmiu lat rozwoju OZE w Polsce
Mads Nipper, prezes Ørsted, tłumaczył decyzję o rezygnacji z projektów w USA znanymi w branży wiatrowej argumentami. Przekazał, że trwają problemy z łańcuchami dostaw dla morskiej energetyki wiatrowej. Efektem są opóźnienia, a harmonogramy stają się coraz bardziej napięte. Inwestorzy jeszcze bardziej odczuwają też presję cenową, inflację, a problemy dodatkowo napędzają rosnące stopy procentowe.
Dla planów USA ta decyzja to duże utrudnienie. Jest to kolejny przypadek, gdy wspierane przez administrację Joe Bidena offshore wind, natrafia na takie przeszkody. Koncern BP mniej więcej w tym samym czasie porzucił projekt morskiej energetyki wiatrowej u wybrzeży Stanów Zjednoczonych.
Przeczytaj też: Duża transakcja na polskim rynku OZE
Doniesienia zza Atlantyku to jedynie potwierdzenie tego, co wie cała branża energetyki wiatrowej – koniunktura w sektorze mocno wyhamowała i nieprędko wróci on do formy. Zaledwie kilka dni przed tym, jak Ørsted wycofał się z USA, Siemens Energy poprosił niemiecki rząd o pomoc. Jego spółka zależna, Siemens Gamesa, która produkuje turbiny wiatrowe, boryka się z coraz większymi problemami i wygląda na to, że bez państwowej kroplówki dla koncernu się nie obejdzie.
Co prawda na szczeblu unijnym podjęto decyzje, że energetyka wiatrowa otrzyma wsparcie, ale te kroki ogłoszono dopiero w październiku 2023 r. Sektor domagał się od lat pomocy, nie czysto finansowej, ale choćby reakcji na rosnącą pozycję chińskich producentów turbin.