Niecały rok temu w Niemczech świętowano uruchomienie pierwszej na świecie linii obsługiwanej przez wodorowe pociągi. Po 12 miesiącach zdecydowano, że wodór nie będzie przyszłością lokalnej kolei
Jeszcze w sierpniu 2022 r. wydawało się, że Dolna Saksonia będzie regionem, który wytyczy nową, wodorową ścieżkę dla transportu kolejowego. W landzie od 2018 roku testowano maszyny korzystające z wodoru, zainwestowano niemałe pieniądze w infrastrukturę. W ubiegłym roku zaowocowało to uruchomieniem linii łączącej Cuxhaven, Bremerhaven, Bremervoerde i Buxtehude, którą obsługiwały tylko wodorowe pociągi dostarczane przez francuski Alstom.
Przeczytaj też: Kolejna dolina wodorowa w Polsce
Składy od Francuzów miały być odpowiedzią na potrzeby regionu – wiele linii nie jest tam zelektryfikowanych, a wodorowe pociągi miały zastąpić te z silnikami diesla. Minęło 12 miesięcy i można uznać, że projekt upadł. Zamiast zamawiać kolejne maszyny z napędem wodorowym, rząd Dolnej Saksonii postawi na pociągi bateryjne. Nie wyklucza też zelektryfikowania kilku linii.
W najbliższych latach land zamierza wystawić na tory ponad 100 nowych pociągów z akumulatorami. Jak poinformował należący do landu przewoźnik LNVG, analizy wykazały, że bateryjne pociągi są od wodorowych o wiele tańsze. Dotyczy to szczególnie ich eksploatacji. Koszty operacyjne w przypadku pociągów na H2 są o około 80 proc. wyższe – wykazało to badanie przeprowadzone na zlecenie innego landu, Badenii-Wirtembergii.
Wodorowce dalej będą wykorzystywane przez LVNG, szczególnie że na ich wdrożenie do taboru wydano ponad 100 mln euro. Jak opisuje portal hydrogeninsight.com, 14 pociągów Alstom kosztowało 93 mln euro, a nawet do 8,4 mln euro zainwestowano w stację tankowania. Do całkowitych kosztów przedsięwzięcia należy doliczyć też cenę wodoru, jego magazynowania i transportu.
Ogromne oczekiwania co do wodorowej przyszłości LVNG prysły bardzo szybko. Jak dotąd to największe fiasko technologii H2 na kolei. Do podobnej sytuacji doszło już wcześniej. Francuskie miasto Montpellier w 2019 roku zamówiło 51 wodorowych autobusów. Po przeliczeniu kosztów władze wycofały się z rezerwacji maszyn. Okazało się, że elektryczne autobusy z baterią były sześciokrotnie tańsze w eksploatacji.
Przeczytaj też: Unijne rozporządzenie AFIR przyjęte
Przykładów podobnych do tego z Niemiec przybywa. Dlatego tak często mówi się o konieczności inwestowania w sieci przesyłowe, magazyny oraz rozbudowę zakładów produkujących wodór. Potrzebne są też odnawialne źródła energii, które zasilą elektrolizery produkujące H2. Tylko produkcja paliwa w oparciu o OZE sprawia, że jest to tzw. zielony wodór, wolny od emisji CO2. Dostępność wodoru – w przystępnej cenie – mają poprawić m.in. inicjatywy Komisji Europejskiej, która przedstawiła pakiet rozwiązań w tym zakresie.