Do 2035 roku Ankara chce mieć do 5 gigawatów mocy w morskiej energetyce wiatrowej
Turcja zdecydowała, że rozwinie w najbliższych latach morską energetykę wiatrową na swoim wybrzeżu. To zupełnie nowy kierunek rozwoju odnawialnych źródeł energii, ponieważ dotychczas kraj skupiał się na wiatrakach lądowych i fotowoltaice.
Przeczytaj też: PGE i Orlen szacują, ile mocy da się wycisnąć z kolejnych projektów wiatrowych
Jak poinformowało tureckie ministerstwo energii i surowców naturalnych, ruszyły badania potencjalnych lokalizacji, w których powstać mogą morskie farmy wiatrowe (offshore wind). Wstępnie wytypowano trzy terytoria na Morzu Marmara. Analizowane są są m.in. warunki wietrzne i ukształtowanie dna morza.
Poszukiwanie dodatkowej mocy ze źródeł odnawialnych w Turcji wynika z założeń polityki energetycznej kraju do roku 2035. Przyjęto w niej, że kraj osiągnie około 5 GW mocy w morskiej energetyce wiatrowej. Przygotowania na Morzu Marmara mają przybliżyć Ankarę do zrealizowania tego planu.
Turcja jest kolejnym już europejskim państem, które w ostatnich miesiącach ogłasza, że postawi na morskie farmy wiatrowe. Irlandia w maju 2023 roku rozstrzygnęła przetarg na elektrownie wiatrowe na morzu o mocy ponad 3 GW. Plany w tym zakresie ma też Polska – w ostatnich tygodniach rozstrzygnięto konkursy na lokalizacje z tzw. drugiej fazy offshore wind, a pierwsze farmy na polskiej części Bałtyku mają powstać jeszcze w tej dekadzie.
Przeczytaj też: Niemcy i Dania zamienią Bornholm w energetyczną wyspę
Rosnące zainteresowanie turbinami na morzu może cieszyć zwolenników transformacji energetycznej i odnawialnych źródeł energii. Jednocześnie jest to wyzwanie dla administracji i inwestorów – już jakiś czas temu wyrażano obawy, że może zabraknąć statków instalacyjnych. Rozwój morskich farm oznacza również konieczność rozbudowy sieci przesyłowej. Tymczasem firmy z tego sektora już dziś sygnalizują problem z pozyskaniem wykwalifikowanych pracowników.