Pierwszy etap rozwoju przedstawiony przez Solar Botanic wydaje się możliwy do zrealizowania. Finalny projekt budzi jednak dużo więcej wątpliwości
Brytyjski startup Solar Botanic zapewnia, że skonstruowane przez niego fotowoltaiczne drzewa odmienią sposób myślenia o pozyskiwaniu energii ze słońca. Instalacje przypominają bardziej parasol niż drzewo, ale mają coś wspólnego z roślinami. W panelach fotowoltaicznych umieszczonych na urządzeniach będzie wykorzystywana nanotechnologia fotowoltaiczna 3D w kształcie listków. Ma pozwalać na jeszcze efektywniejsze wykorzystanie energii słonecznej, nie tylko w bezchmurne dni.
Przeczytaj też: Szwajcarzy postawili farmę fotowoltaiczną w Alpach. Ale to nie jej moc jest ważna
Fotowoltaiczne drzewa mają być skalowalne, a więc ich moc i wielkość będzie można dostosować do miejsca, w którym zostaną rozmieszczone. Takie małe elektrownie miałyby stawać w okolicy biur, centrów handlowych, a także na prywatnych posesjach. Ich dodatkowym atutem ma być stosunkowo duża moc (domyślnie 5 kilowatów), która pozwoli zasilić nie tylko dom, ale też auto elektryczne. Na razie nie ma nawet prototypu urządzenia, a materiały promocyjne przedstawiają jedynie wizualizacje. Bardziej kojarzą się z obrazami z filmów science fiction niż nieodległą przyszłością.
Plany Solar Botanic są ambitne – startup chce szybko skończyć prototyp i ruszyć ze sprzedażą pierwszych egzemplarzy w drugiej połowie 2023 roku. Pieniądze od inwestorów zamierza zebrać w ramach pierwszej tury finansowania na przełomie bieżącego i przyszłego roku. Druga tura, strategiczna, przewidziana jest na lata 2023-2024. Rok później miałaby powstać druga wersja drzewa fotowoltaicznego, ze zintegrowaną ładowarką do aut elektrycznych i powerbankiem.
Przeczytaj też: Założyciel Patagonii oddał firmę, aby pomóc w walce z kryzysem klimatycznym
Ostatni etap rozwoju ma nastąpić w 2025 roku, ale pomysły Solar Botanic na tym się nie kończą. Startup zamierza produkować instalacje fotowoltaiczno-wiatrowe, które będą naprawdę przypominać drzewa. Pień miałby być wykonany z materiałów z recyklingu. Liście pobierałyby energię słoneczną, a także... wiatrową. Właśnie ta zapowiedź sprawia, że trudno uwierzyć w plany brytyjskiej spółki. Przynajmniej na razie należy traktować jej pomysły jako ciekawostkę, a nie zwiastun rewolucji.