W trosce o czyste powietrze na części austriackich autostrad ograniczono prędkość do 100 km/h. Elektryki pojadą jednak szybciej
W Austrii dopuszczalna prędkość na autostradach to 130 kilometrów na godzinę, ale w wielu miejscach wprowadzono ograniczenie do 100 km/h, by walczyć z poziomem emisji spalin. Ustawa o kontroli zanieczyszczeń (Immissionsschutzgesetz) obowiązuje na około 20 proc. austriackiej sieci autostrad i dróg ekspresowych, czyli około 440 km dróg w Tyrolu, Salzburgu, Styrii, Górnej Austrii i Karyntii.
Jednak od poniedziałku 1 lipca na tych trasach lokalni kierowcy samochodów elektrycznych będą mogli mocniej przycisnąć pedał gazu. Ich ograniczenie nie będzie dotyczyć. Auta spalinowe na tych samych odcinkach będą mogły jechać nie więcej niż 100 km/h.
Właściciele elektryków chcący jechać 130 km/h mimo ograniczeń będą musieli odpowiednio oznaczyć swoje auta. Co ważne, zwolnienie od limitu nie będzie dotyczyć np. hybryd, nawet jeśli są doładowywane z gniazdka. To logiczne, hybrydy plug-in na napędzie elektrycznym mogą przejechać tylko mały odcinek, a potem emitują tyle samo spalin co standardowe samochody.
Na preferencyjne traktowanie nie będą mogli liczyć również goście z Niemiec, nawet jeśli przyjadą do Austrii samochodem elektrycznym i nie przyczyniają się do emisji spalin.
Austriacy starają się dostosowywać przepisy do współczesnych realiów na różne sposoby. W kilku miejscach kraju chcą zwiększyć limit prędkości na autostradach do 140 km/h. Nie zawsze eksperymenty okazują się udane i prowadzą do społecznych protestów przeciwko nierównemu traktowaniu kierowców.
Nieliczni kierowcy elektryków w Polsce też chętnie skorzystaliby z preferencyjnych przepisów, choć na razie nie ma wystarczająco wielu autostrad, by móc różnicować limity prędkości. Na razie pozostaje zadowolić się jazdą buspasem w miastach. Można też raz za darmo pojechać trasą A1, o czym pisaliśmy tutaj.